Opozycja twierdzi, że kwestionując cokolwiek, co wychodzi z instytucji UE, wyprowadzamy Polskę z UE. To jest nie tylko głupie i kłamliwe, lecz także bardzo szkodliwe politycznie, bo tak naprawdę prowadzi do tego, że cokolwiek jest tam ustalane, polski rząd musi to akceptować w całości – mówi „Codziennej” prof. Ryszard Legutko.
Czy unijne instytucje wyciągnęły wnioski z brexitu?
Zdecydowanie nie. Od momentu ogłoszenia referendum w Wielkiej Brytanii, kiedy to istniała hipotetyczna możliwość, że wygrają je przeciwnicy UE, było widać, że rządzący UE odmawiają wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków. Według nich była to wina części Brytyjczyków, populistów, fake newsów, demagogii, pojawiały się też głosy, że Brytyjczycy nie wiedzą, co robią, i to się na nich zemści, a wniosek dla rządzących UE był taki, że trzeba jeszcze więcej Europy w Europie, czyli dokładnie odwrotny. Uznali oni, że to, co było przyczyną brexitu, będzie stosowane w jeszcze większej dawce.
Im bliżej prezydenckiej kampanii wyborczej, tym opozycja częściej powtarza słowo „polexit”. Czy faktycznie jest coś na rzeczy, czy taka narracja jest po prostu na rękę opozycji, która wie, że większość Polaków jest za UE, i chce po prostu nastraszyć Polaków?
To jest stwierdzenie głupie i kłamliwe, ale nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ już przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko, co mówi opozycja, takie jest. To druga odsłona kampanii. Wcześniej mówiono, że PiS chce wyjść z UE. To się załamało, bo nie było żadnych faktów, które by za tym przemawiały. Teraz jest druga odsłona, mniej więcej od czasu opinii TSUE. Opozycja twierdzi, że kwestionując cokolwiek, co wychodzi z instytucji UE, wyprowadzamy Polskę z UE. To jest nie tylko głupie i kłamliwe, lecz także bardzo szkodliwe politycznie, bo tak naprawdę prowadzi do tego, że cokolwiek jest tam ustalane, rząd polski musi to akceptować w całości, ochoczo i z uśmiechem na ustach, bo jak nie, to oznacza, że chce wyprowadzić Polskę z UE. To prowadzi do ubezwłasnowolnienia polskiego rządu. Szkodliwość takich działań polega na tym, że taka postawa będzie prowadziła do ubezwłasnowolnienia wszystkich przyszłych polskich rządów. Myślę, że teraz będziemy mieć więcej okazji do wysłuchiwania tego, bo szykują się różne działania ze strony instytucji unijnych, a zwłaszcza KE, dotyczące ingerencji w sprawy Polski. To pokazuje głęboką zapaść, a wręcz patologię strony opozycyjnej. Swoją kampanię opierają na przekonaniu, że polskie społeczeństwo kocha UE jak muzułmanie Mahometa. To się jednak zmienia, bo Polacy widzą, jakie gry prowadzi UE, i nie odpowiada im taka rola...
CAŁY WYWIAD W DZISIEJSZEJ "GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"
Autor: Lidia Lemaniak