Lazar o utknięciu Kopacz w pociągu: Los zesłał pani premier wizerunkowy prezencik
– Ja jestem tutaj z wami, cierpię. Też miałam być w domu przed północą – skomentował ostatnie utknięcie w pociągu premier Ewy Kopacz ekspert ds. wizerunku i reputacji Zbigniew Lazar. W ten sposób odniósł się do wrażenia, jakie powstało po tym incydencie.
– W polityce i w biznesie czasem zdarza się coś niespodziewanego. Jak ślepej kurze ziarno trafiło coś, że pani premier też z pozostałymi cierpiała – mówił Zbigniew Lazar w Republice Na Żywo. – Jest cienka linia balansu między tym, żeby nie być postrzeganym jako ktoś, kto na nieszczęściu ludzkim robi kapitał polityczny a jako ktoś, kto jest częścią tego co się dzieje – tłumaczył.
– Z jednej strony widzowie lubią, gdy kontrkandydaci dyskutują, ale z drugiej nie lubią kiedy się kłócą. Mamy tu aspekt psychologiczny – dodał Lazar. – To jest jedna z podstawowych zasad. Trzeba mieć strategię i jej się trzymać z żelazną konsekwencją, podkreślać to, co chcemy powiedzieć. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Trzeba robić swoje, punktować mocne rzeczy, nie dawać się wciągać w różnego rodzaju dyskusje – mówił eskpert.
– Pani Szydło dobrze to ujęła: Nie dyskutujmy o dyskusjach. Ta z polityków, która wcześniej zacznie mówić o planach, a nie programach będzie mogła dużo zyskać. Program jest czymś bardzo ogólnym, czymś co często jest nierealizowalne. Natomiast z planem jest tak: "My mamy gotowy plan, dla Śląska na przykład, żeby polskie górnictwo było znowu dochodowe". I to jest dobry plan. Na poziomie językowym Polacy, zwłaszcza ci młodsi, nie lubią słowa program – ocenia Lazar.
Pytany, czy objęcie stanowiska przez Andrzeja Dudę może spowodować, że partia, z której się wywodzi odbije się w sondażach, Zbigniew Lazar odpowiedział, że jest na to duża szansa. – Jeżeli prezydent-elekt nie da się sprowokować do poziomu, przepraszam za wyrażenie, "pyskówki" albo przekomarzania się z oponentami, jeśli pokaże, że ma plan i konkretną strategię. Bo Polacy tego chcą – podkreślał.