– Część osób mówi, żeby nie otwierać kolejnego frontu, żeby zapomnieć, ale nie można zapomnieć, bo to do nas wróci, tak jak Katyń, Gibraltar i gen. Sikorski. Naszym obowiązkiem jest to, żeby zbadać sprawę dogłębnie, być może w imię pojednania. Z punktu widzenia wizerunku politycznego bardzo nieudolnie tłumaczą się przedstawiciele ówczesnego rządu. To obrona poprzez atak, albo taka nieudolna jak Ewy Kopacz – powiedział ekspert ds. wizerunku Zbigniew Lazar.
Ekspert podkreślił, że chociaż nikt nie jest w stanie przewidzieć takiego scenariusza, jak zdarzył się w Smoleńsku, to jednak jesteśmy w stanie przewidzieć jego formy i style scenariusze. – Nikt nie może powiedzieć, że oddanie śledztwa w ręce praktycznie obcego wywiadu, to scenariusz, który można zaakceptować – dodał.
Lazar ocenił, że zachowanie części elit politycznych i społeczeństwa, to strach przed poznaniem prawdy. Według niego takie rzeczy zawsze wracają i nie wolno ich zamiatać pod dywan. Jak dodał, jeśli wyjdzie na jaw nawet najstraszniejsza prawda, to nie znaczy, że pójdziemy na wojnę. – Można zarządzać emocjami negatywnymi i to niektórzy opanowali do perfekcji. Negatywne emocje prowadzą do dwóch zachowań – agresywnych, albo paraliżu, wręcz syndromu sztokholmskiego – powiedział.
Według niego zachowanie Rosjan kwalifikuje się do kategorii "rosyjskiej perfidii”, zaś polityka Rosji obliczona jest na to, żeby wywołać w Polakach strach i paraliż. – To finlandyzacja naszych umysłów z lat 50. – ocenił.
Lazar powiedział również, że to, co robi Rosja, to część inżynierii społecznej, a także próba odpowiedniego zniewolenia. – Dlaczego ciągle nie możemy się doprosić o rzetelną, międzynarodową komisję? My się boimy umiędzynarodowienia, a Rosja mówi, że na forum ONZ podniesie kwestię pomników – wskazywał ekspert.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Kopacz o katastrofie smoleńskiej: My wykonywaliśmy swoją robotę
Nowe plakaty RHM w 6. rocznicę katastrofy smoleńskiej. "Prawda ich zaboli"