Lawina komentarzy po wecie prezydenta. „Jesteśmy zawiedzeni"
Prezydent zawetował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji. Decyzja spotkała się z krytyką, ale również z poparciem części polityków. Postanowienie Andrzeja Dudy skomentowała rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek oraz senator PiS Jan Maria Jackowski.
Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska w imieniu całej partii powiedziała PAP, że "szanujemy decyzję pana prezydenta, jego prerogatywy, w tym prawo weta, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy zawiedzeni tą decyzją."
- Naszym zdaniem ustawa medialna wymaga doprecyzowania, aby prawo było stosowane zgodnie z taką samą praktyką, jak w innych państwach, bo przecież nie jest tak, że kapitał nie ma narodowości -
W jej opinii obowiązująca ustawa wymaga doprecyzowania tak, aby "podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego nie omijały prawa, oraz aby zlikwidować lukę, która pozwala na nierówne traktowanie podmiotów polskich i zagranicznych na rynku medialnym".
- Państwa europejskie chronią swój rynek medialny przed nadmiarem kapitału zagranicznego, uznając ten obszar za strategiczny dla bezpieczeństwa i racji stanu. Uważamy, że Polska również, tak jak poważne państwa, powinna ten rynek chronić. W przeciwnym razie jest to podporządkowanie się innym państwom, ich interesom. W ten sposób stajemy się państwem zależnym, niezdolnym do obrony swoich interesów - oceniła rzeczniczka PiS.
Dla ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka weto prezydenta nie jest niespodzianką. Jego zdaniem prezydent miał do tego pełne prawo.
- Prezydent już w sierpniu nie był entuzjastą tej ustawy, o czym wyraźnie mówił - ocenił w rozmowie z Onetem.
- To, że szanuję decyzję głowy państwa i rozumiem jego argumentację, nie znaczy, że się z tą argumentacją i decyzją zgadzam.
Uważam, że podpis pod ustawą byłby rozwiązaniem zdecydowanie lepszym - dodał.
Z kolei dla senatora PiS Jana Marii Jackowskiego był to ruch racjonalny, który w pewnym sensie był do przewidzenia
- Pan prezydent bardzo dokładnie wytłumaczył, dlaczego nie zdecydował się skierować ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, tylko podjął najbardziej radykalną decyzję, czyli zawetowanie ustawy - dodał.
- Osobiście mam też satysfakcję, ponieważ tych argumentów, których używał prezydent ja również używałem w debacie senackiej we wrześniu tego roku, kiedy zapowiadałem, że będę głosował za odrzuceniem tej ustawy - podkreślał.
Stwierdził, że we wrześniu w Senacie głosował za odrzuceniem nowelizacji "nie dlatego, że nie należy regulować kapitału obcego w mediach". W wielu krajach europejskich jest to bardzo precyzyjnie regulowane, tylko trzeba to w sposób spokojny i merytoryczny przeprowadzać, a nie w sposób sprzeczny z zasadami konstytucji i jednocześnie konfrontacyjny - mówił Jackowski.
Przyznał zarazem, że decyzja prezydenta jest pewnym zaskoczeniem, bo przeważały opinie, iż ustawa trafi do Trybunału Konstytucyjnego. On sam np. stawiał na to w stosunku 55 proc. (za skierowaniem do TK) do 45 proc. (za wetem). Na pewno warto się wsłuchać w uzasadnienie prezydenta, bo było tam wiele elementów, nie tylko elementy formalno-prawne, ale i polityczne - powiedział Jackowski.
Zwrócił uwagę, że prezydent mówił m.in. o wynikach swoich konsultacji, podczas których usłyszał, że nie należy dodatkowo dzielić społeczeństwa i nie należy zaczynać kolejnej wojny, a także że efektem wejścia w życie nowelizacji mogłaby być skarga koncernu Discovery do arbitrażu międzynarodowego, a wtedy "na stole leżałyby miliardy dolarów odszkodowań".
To wszystko pan prezydent wziął pod uwagę, co pokazuje, że dokonał wnikliwej analizy tej ustawy - zaznaczył Jackowski.
Argumentacja prezydenta RP
Andrzej Duda przypomniał, że nowela ustawy medialnej wzbudzała od okresu wakacyjnego bardzo duże emocje oraz, że 15 sierpnia odnosił się do jej zapisów.
- Mówiłem wtedy o naszych sojuszach, o zobowiązaniach i mówiłem wtedy również o tym, że umów trzeba dotrzymywać i dla nas Polaków jest to kwestia honorowa - wspominał.
Jednym z argumentów, które były przeze mnie rozważane w trakcie analizy zapisów tej ustawy, była kwestia umowy międzynarodowej, jaka została zawarta przez Polskę w 1990 roku, dokładnie 21 marca 1990 roku.
- To jest traktat polsko-amerykański o wzajemnych stosunkach gospodarczych i handlowych - wyjaśniał prezydent.
- W tym traktacie m.in. jest mowa o ochronie inwestycji amerykańskich w Polsce. Jest tam taka klauzula, która mówi, że wyłączone spośród tego mogą być inwestycje, które są związane z mediami, inwestycje w media, radio czy telewizję, ale dotyczy to inwestycji przyszłych - podkreślał.
- W sprawie, którą rozważamy, chodzi o kwestię podmiotu, który pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, którego kapitał jest kapitałem amerykańskim, który posiada 100 proc. udziałów w jednym z podmiotów medialnych w naszym kraju, ważnym i poważnym, a który ma legalną obowiązującą koncesję na nadawanie - wyliczał Duda.
- Rozważałem dwa scenariusze - czy skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, czy zwrócić ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia - zdradził prezydent Andrzej Duda. Podzieliłem zdanie większości rodaków, którzy uznali, że kolejne spory nie są nam potrzebne - tłumaczył.
Duda zaapelował do Sejmu, aby przyjął, "w miarę możliwości ponad podziałami politycznymi" rozwiązania, "żeby ograniczyć możliwość udziałów i akcji posiadanych przez podmioty zagraniczne w spółkach, które są posiadaczami koncesji medialnych w Polsce". Ale żeby zrobić to na przyszłość, żeby zrobić to dobrze, żeby zrobić to w sposób uporządkowany, bez wrzutek legislacyjnych - dodał prezydent.