Kulisy zamachu na prezydenta Adamowicza! „To nie był genialny plan zabójstwa”
Wiadomo było, że na finał WOŚP w Gdańsku przyjdzie bardzo wiele osób. Nie rozumiem, dlaczego organizator tego nie przewidział - powiedział dla Telewizji Republika Dariusz Loranty, były negocjator policyjny, wykładowca akademicki; SGSP Warszawa - Inżynieria Bezpieczeństwa Cywilnego, który był gościem red. Doroty Kani w programie "Koniec systemu".
14 stycznia, w wieku 53 lat, zmarł prezydent Gdańska. Paweł Adamowicz został zaatakowany przez nożownika w niedzielę, 13 stycznia, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 27-letni napastnik ranił prezydenta na scenie, tuż przed tzw. światełkiem do nieba. Adamowicz trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku z poważną raną serca, przepony, jamy brzusznej. W poniedziałek lekarze informowali, że stan prezydenta jest bardzo ciężki, nawet mimo operacji. Przed godziną 15 podano, że Paweł Adamowicz zmarł.
Reporterzy programu „Alarm” z telewizyjnej Jedynki dotarli do informacji, że wśród ochroniarzy agencji „Tajfun”, którzy zabezpieczali Finał WOŚP byli uczniowie trzech gdańskich liceów. Niektórzy z nich nie mieli nawet 18 lat.
Z informacji przekazanych przez obrońcę aresztowanego ochroniarza Dariusza S. wynika, że S. pracę w policji rozpoczął w 2003 roku. Był m.in. detektywem w wydziale kryminalnym, a także pracował w wydziałach ds. przestępczości narkotykowej, samochodowej, a także ubezpieczeniowej Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
– Znając ustawę z 2009 roku jestem zdziwiony, że tylu samorządowców z PO, którzy tak się nią szczycili tak rzadko ją stosuje. Jest to ustawa, która została przyjęta wg. wzorców UEFA, które wymusiło wprowadzenie tej ustawy przed Euro 2012 – rozpoczął Dariusz Loranty.
– W prawie istnieje pewne określenie, które nazywamy należytą starannością. Jeżeli organizator widzi, że za pierwszym razem jest bardzo dużo uczestników, to za drugim razem powinien mieć już w głowie, że powinna być to impreza masowa – podkreślił.
– Jako kierownik ds. bezpieczeństwa organizuje rocznie kilka takich imprez. (…) Wiadomo było, że na finał WOŚP w Gdańsku przyjdzie bardzo wiele osób. Nie rozumiem, dlaczego organizator tego nie przewidział – dodał. – Z własnego doświadczenia wiem, że owszem pilnujemy wejścia, ale z tyłu za estradą musi być zawsze schowany ochroniarz – powiedział.
– Artykuł piąty wyraźnie precyzuje kto bezpośrednio odpowiada za bezpieczeństwo. Tą osobą jest organizator, który ma do dyspozycji pewne narzędzia. Jednym z tych narzędzi jest ochrona – mówił nam Loranty.
To nie pierwszy raz…
– Mamy dwie sprawy karne. Jedna sprawa dotyczy zabójstwa, a druga to niedopełnienie obowiązków służbowych. (…) Fakt, że główna odpowiedzialność spoczywa na organizatorze nie wyklucza tego, że agencja ma formalnie żądać wskazania obszaru chronionego.
– Policja żąda od agencji ochrony raport z przewidywanych zagrożeń. Wtedy policjant, który jest teoretykiem mówi – ty nie przewidziałeś tego i tego. Najprawdopodobniej agencja "Tajfun" nie przewidziała pewnych rzeczy, które mogą wystąpić. Myślę, że to wynikało z takiej rzeczy, że jeśli my jako ochrona nie będziemy za dużo wymyślać i robić kłopotów organizatorom, to oni dadzą na kolejne, dobre zlecenie. Takie dobre zlecenie polega na tym, że mamy pełnowartościowych ochroniarzy, a dajemy ludzi za ¼ stawki – tłumaczył Loranty.
MITY
– Pierwszym mitem jest genialny plan zabójstwa! To nie był genialny plan. To było przestępstwo, które określa się jako manifestacyjne. Takie przestępstwo posiada trzy etapy: dokonanie czynu, manifestacja, trzeci etap nastąpi na sali sądowej po włączeniu kamer. Mitem jest, że sprawca wybrał najdogodniejszy moment. Myślę, że zaatakował w tym momencie, bo był największy chaos na scenie.
„Torturowała mnie Platforma…”
– Proszę mieć świadomość, że ten człowiek był w więzieniu. Jego pewien etap umysłowego rozwoju zatrzymał się pięć i pół roku temu. Wydaje mi się, że był jakiś powód jego personalizacji. Może on sobie ubzdurał, że Adamowicz powinien za niego poręczyć. Nie chciałbym oczywiście rzucać cienia na śp. Adamowicza, ale była jakaś personalizacja, ponieważ on szedł do więzienia, kiedy Paweł Adamowicz był dla niego symbolem pełni władzy.
Stefan W. działał sam?
– Nie ma najmniejszego problemu, aby zindoktrynować i podpuścić wariata. Jest jednak inny problem: jak nim sterować? Nie da się sterować takimi ludźmi – ocenił Loranty.
– Ludzie ze schizofrenią potrafią świetnie funkcjonować, często są to osoby wybitne – dodał.
PORTRET PSCYHOLOGICZNY
– Przekaz medialny na podstawie, którego my budujemy portret nie będzie zgadzał się z pewnością z opinią psycholog i psychiatrów – stwierdził.
JAK BĘDZIE SĄDZONY STEFAN W.?
– Wydaje mi się, że Stefan W. będzie sądzony jako osoba w pełni odpowiedzialna za swoje czyny.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Giertych chce pozwać Sośnierza. Mocna odpowiedź: „Grozisz sądem i zniesławiasz ludzi, za to, że powtarzają fakty?”