Jak donosi niezalezna.pl los Mateusza Kijowskiego jako lidera Komitetu Obrony Demokracji zdaje się być już przesądzony. Tymczasem do tego, by stanąć na czele Komitetu lansowana jest inna postać, jedna z legend wrocławskiej "Solidarności".
Era Kijowskiego w KOD-zie powoli dobiega końca - taką diagnozę stawia niezależna.pl podając się na własne dane. Na lidera Komitetu ma być teraz lansowany Władysław Frasyniuk, legenda wrocławskiej "S", po 1989 r. kierujący Unią Wolności i Partią Demokratyczną, a w ostatnich miesiącach mocno sympatyzujący z KOD-em.
W mediach sprzyjających i popierających działalność Komitetu Obrony Demokracji ma ukazać się seria tekstów, która będzie miała na celu lansowanie Frasyniuka na lidera KOD-u.
Frasyniuk zdecydowanie odniósł się do sprawy afery fakturowej i stwierdził, że cały zarząd KOD powinien podać się do dymisji.
Dla przypomnienia, przytaczamy fragmenty wywiadu, którego Frasyniuk w listopadzie 2016 r. udzielił wp.pl:
- Gdy ja słucham Wałęsy, to wiem, co mówi. A jak słucham młodszych działaczy KOD, to widzę, że nie wiedzą, co powiedzieć. Były prezydent jest bardzo pragmatyczny – jak mówi „szkodzą”, to zaraz dodaje, że trzeba ich wywalić. To proste. (…) Wałęsa jest leśnym dziadkiem dla nich i ja też nim jestem. Zresztą gdy sam miałem 26 lat, to Wałęsa leśnym dziadkiem był także dla mnie. (…) Strasznie się z nim kłóciłem, mówił, że należy zwinąć sztandary „Solidarności” i przekazać do muzeum. Co z tego, że wygrałem, jak się okazało, że Wałęsa miał rację – mówił Frasyniuk. - Moja ostatnia rozmowa z Wałęsą wyglądała tak: Nie wiem, czy widziałeś, ale powiedziałem w telewizji, że teraz ty zostaniesz przywódcą – powiedział do mnie. Odpowiedziałem: Lechu, ty i ja jesteśmy już passe – dodał.