Ks. Stanisław Małkowski w minioną sobotę został pobity we własnym mieszkaniu. Napaści na duchownego dopuścił się były więzień, któremu niejednokrotnie pomagał. – Jak dasz znać policji, to cię zabiję i spalę – usłyszał ks. Małkowski.
Ks. Stanisław Małkowski niejednokrotnie pomagał mężczyźnie, kiedy ten wyszedł z zakładu karnego i przychodził do niego z prośbą o pomoc. Z niechęcią dawał mu jednak pieniądze, bo uważał że powinien raczej radzić sobie sam.
Kiedy przyszedł do niego 23 sierpnia, ks. zastrzegł żeby nie było mowy o pieniądzach, bo mu ich nie da. - On powiedział, że nie chce pieniędzy, że chce napić się kawy - opowiadał ks. Małkowski. Wedle relacji kapłana, po rozmowie mężczyzna jednak rozpoczął temat pieniędzy. Duchowny, mimo wcześniejszych zapowiedzi, dał Andrzejowi T. 10 zł. Przekazał mu także trzy koszule, skarpety i spodnie, o które prosił.
kiedy zdawało się, że mężczyzna już wychodził zaatakował księdza, i wyzywając zażądał pieniędzy. - Powiedział, że jeśli nie dam mu 3 tys. zł. to mnie zabije i to że mnie zabije było powtarzane szereg razy. Spoliczkował mnie dwukrotnie, mam podbite oko do dziś, kopnął mnie, zarzucił ręce aby dusić. Chciał wszystkie pieniądze jakie mam – relacjonował.
W obliczu zagrożenia, ks. Małkowski przekazał kryminaliście swoje oszczędności. Na odchodne jego oprawca zagroził: "Jak dasz znać policji, to cię zabiję i spalę". Zabrał mu nawet telefon, aby nie mógł poinformować nikogo o pobiciu. Ksiądz jednak postanowił jednak złożyć na policji zawiadomienie.
CZYTAJ TAKŻE:
Senator PO chce "zrobić porządek z księdzem Małkowskim ...