Z wyroku jestem bardzo zadowolona. Cieszyłam się, że nie miały tu znaczenia nazwiska. Ja jestem po jednej stronie sporu politycznego – pan Lis po drugiej. Odzyskuje pewną wiarę w sędziów – powiedziała dla Telewizji Republika Krystyna Pawłowicz, która wygrała proces cywilny z Tomaszem Lisem.
„Właśnie prawomocnie wygrałam proces cywilny z »Newsweekiem« o naruszenie moich dóbr osobistych przez Renatę Kim i Tomasza Lisa” – poinformowała wczoraj na Twitterze Krystyna Pawłowicz.
Chodzi o artykuł „Bulterierka prezesa” z kwietnia 2016 r. Dziennikarz musi w ciągu siedmiu dni przeprosić posłankę.
– To postępowanie kończy całą, długą procedurę, w której pan Lis odwoływał się od tego wyroku. Wyrok był zaoczny – pan Lis nie stawiał się mimo prawidłowego powiadamiania i cieszę się z tego wyroku. Los mi sprzyjał – mówiła nam Krystyna Pawłowicz.
– Pierwsza część tego wyroku nakazuje przeprosiny. Wyrok mówi o czasie 7 dni, w których pan Lis powinien zamieścić przeprosiny na łamach Newsweeka. Jeśli tego nie zrobi to wówczas ja mogę na jego koszt opublikować te przeprosiny w dowolnym medium – tłumaczyła.
– Druga część wyroku to jest zadośćuczynienie, które udało się ściągnąć dopiero za pomocą komornika, który zablokował konto pana Lisa i po tym dopiero wydawca Axel Springer zapłacił zadośćuczynienie za pana Lisa – podkreślała w rozmowie z Telewizją Republika.
– Z wyroku jestem bardzo zadowolona. Cieszyłam się, że nie miały tu znaczenia nazwiska. Ja jestem po jednej stronie sporu politycznego – pan Lis po drugiej. Odzyskuje pewną wiarę w sędziów – powiedziała nam Krystyna Pawłowicz.