Kresowe "chabory" kojarzyły mi się ze słowem "chabari", które, zarówno w języku białoruskim jak i ukraińskim oznacza łapówki. Dawanie chaborów - drobnych łapówek było i jest na Kresach starym zwyczajem i zjawiskiem powszechnym. Choć mało kto robi tu wielkie przekręty (przynajmniej w porównaniu z resztą kraju) to ludzie, zwłaszcza starsi, uważają, że jak "nie posmarują" to urzędnik, funkcjonariusz czy inny państwowy pracownik nie załatwi dobrze sprawy.
Niektórzy za chabory przepychają dzieci z klasy do klasy, ale nawet rodzice wzorowych uczniów, jadąc na wywiadówkę, biorą parę świeżych jajek, by nauczyciel "lepiej spojrzał na dzieciaka". Podobnie jest z wizytą u lekarza. Nawet, gdy starszy człowiek jedzie po receptę na leki, które lekarz rutynowo wypisuje od lat, to i tak często bierze chabora, bo "może doktor lepiej wypisze".
Jednak chabory to nie tylko łapówki. Kiedyś wracałem do domu autobusem a na przystanku czekały moje psy. Kobieta siedząca obok mnie stwierdziła, że już czekają na chabory. Nie chodziło jednak o to, że moje psy są skorumpowane (choć w jakimś sensie też). Wtedy dowiedziałem się, że chabory to pojęcie dużo szersze niż łapówki. Trochę przypomina "bakszysz" w krajach muzułmańskich. Poza łapówką oznacza różne inne drobne datki, mające często też charakter przekupstwa, ale w szerokim tego słowa znaczeniu. Chabory to więc także drobne upominki, napiwki, drobne opłaty za drobną pomoc czy usługę, drobny reket dla drobnych bandziorów. Chaborami nazwać można też datki dla żebraka, ale raczej takie na odczepnego dla napotkanego natręta. Natomiast na świadomą jałmużnę, powiedzą tu raczej "wołoczebne".Podsumowując, chabory to banknoty o drobnym nominale bądź płody rolne, których wręczenie, nie koniecznie jako łapówki, ułatwia życie.