Z wsią Żerczyce w powiecie siemiatyckim, związana jest legenda o Jaćwingach. Wódz Jaćwingów (prawdopodobnie zwany Kraws) zginął w nierównej bitwie z wojskami Rusi Kijowskiej pod Żerczycami, razem ze swymi wiernie walczącymi żołnierzami. Kijowscy drużynnicy w wyrazie szacunku wobec bohaterskiej śmierci wroga nie proszącego o litość, lecz ginącego z głęboką pogardą śmierci, w wierze w słuszność swojej sprawy, postanowili godnie ich pochować.
Zebrali ciała poległych wrogów i wraz z końmi i zbrojami spalili, aby „szlachetne kości rycerzy nie były rozciągane przez drapieżne zwierzęta". Popiołu nie rozsypali na wiatr, lecz nad zebranym w jednym miejscu usypali wysoki i do dzisiaj zachowany kurhan. Nie wiem czy to spisany przekaz ustny czy tylko zmyślona legenda. Pewnie przynajmniej w jakimś stopniu oparta jest na prawdzie.
W wielu publikacjach, dawną ojczyznę wymarłego ludu Jaćwingów, ogranicza się do Suwałk z okolicami. Wydaje mi się jednak dziwne, że lud, będący niegdyś postrachem dla całej środkowej i wschodniej Europy, mieścił się w dzisiejszym powiecie suwalskim. Coraz więcej historyków uważa jednak, że siedziby Jaćwingów rozciągały się między Niemnem a Biebrzą czy między Niemnem i Narwią. Są też tacy, co uważają, że Jaćwingowie, przynajmniej w pewnych okresach, żyli na ogromnym obszarze Podlasia, Polesia, części Mazur, północno-wschodniego Mazowsza i części dzisiejszej Litwy. Zgadzałoby się to z tym, co pisał Jan Długosz a co potem niektórzy „poważni historycy” okrzyknęli „zmyśleniem”.
Myślę, że takie „schowanie” Jaćwingów pod Suwałkami, wynika z nacjonalistycznych lęków różnych narodów i państw o kwestionowanie ich „odwiecznych ziem etnicznych”. Wprawdzie nikomu nie zagrażają roszczenia Jaćwingów, bo to lud dawno wymarły, ale jest to jednak kwestionowanie „odwiecznej etniczności”, która ma dla wielu nacjonalistów charakter quasi-religijny. Dotyczy to przede wszystkim nowych państw, które stosunkowo niedawno odzyskały niepodległość po wiekach lub nigdy wcześniej jej nie mając. My w dużej mierze z tego już wyrośliśmy, ale polscy historycy, dla świętego spokoju często ulegają „wschodnim lamentacjom” historyków z sąsiednich państw.
Podlasie ojczyzną Jaćwingów
Ja, choć historykiem nie jestem ale w swoich luźnych, publicystycznych rozważaniach, przychylam się do poglądu, że niegdyś Podlasie i znaczna część Polesia, były ojczyzną Jaćwingów. Myślę, że historycy i archeolodzy powinni lepiej zbadać ten temat. Jest tu wiele dawnych grodzisk, ale poza Klukowiczami, nie słyszałem o gruntownych pracach archeologicznych a i o grodzie w Klukowiczach nie mogę znaleźć bardziej wnikliwych publikacji. Zauważyłem też, że choć teren tu płaski, to wiele cerkwi i kościołów stoi na wzgórzach. Być może to nie są naturalne wzniesienia tylko chrześcijańskie świątynie postawiono na dawnych świętych kurhanach, usypanych przez Jaćwingów?Jaćwingowie zwani byli też Jaćwięgami, Sudowianami, Dajnawami i POLEKSZANAMI czy POLEKSIANAMI. Te określenia kojarzone są z Polesiem i Podlasiem.
W felietonie o urodzie kresowych dziewcząt, pisałem o jednym z jej typów - kobietach o mocno ciemnej karnacji. W sumie jest tu też wielu „czarniawych” mężczyzn. No, można to tłunaczyć tym, że ich prababki miały przygodę z jakim Żydem, Cyganem czy Ormianinem. Można, ale nie na taką skalę. Ten typ urody jest tu bardzo powszechny. Ponoć , w przeciwieństwie do innych bałtyckich ludów jak jasnowłosi Prusowie, Litwini Latgalowie itp., Jaćwingowie mieli przeważnie ciemne włosy i mocno ciemną karnację. Być może jest to żywy ślad po Jaćwingach. Jaćwiescy wojownicy wyginęli w wojnach, gdyż nigdy się nie poddawali ani nie uciekali z pola walki. Pozostała jednak ludność rolnicza Jaćwieży, która z czasem się zasymilowała z Polakami, Rusinami i Litwinami.