21 sierpnia 2021 roku Fundacja Inicjatyw Regionalnych i Edukacyjnych FIRE z Nowoberezowa, której prezesem jest Mirosław Ciełuszecki, postawiła w Siemichoczach w woj. podlaskim, krzyż na szwedzkim cmentarzu wojennym z czasów Potopu. Na cmentarzu tym pochowani są także polegli żołnierze rosyjscy i niemieccy z I wojny światowej.
Cmentarz, który jest mało spotykanym zabytkiem, jest totalnie zaniedbany. Jest informacja przy głównej drodze, ale dalej nie ma żadnych drogowskazów. GPS wskazuje drogę do miejsca, z którego trzeba przejść do cmentarza 100 m przez szczere pole. Sam cmentarz też nie jest oznakowany.
Krzyż ten działacze fundacji postawili z dwóch powodów. Po pierwsze chcieli upamiętnić poległych. Byli to co prawda najeźdźcy, ale jednak ludzie i chrześcijanie. Jest to też swoiste memento, by już nikt na nas nie najeżdżał i byśmy nie musieli stawiać kolejnych krzyży na kolejnych cmentarzach wojennych. Wtedy na okrutne zachowanie szwedzkich najeźdźców Stefan Czarniecki odpowiedział równie okrutną wojną partyzancką. Wojna zrujnowała kraj, a szczególnie te właśnie okolice, gdzie wiele miast nigdy już nie podniosło się z upadku.
Drugi powód to zrobienie pierwszego kroku w celu zadbania zarówno o ten cmentarz jak i o inne pamiątki historyczne w regionie. Działacze fundacji FIRE chcieli zmotywować (i trochę zawstydzić) władze państwowe i samorządowe, by zadbały o ten cmentarz i inne interesujące miejsca historyczne. Na tym historycznym miejscu przydałaby się też tablica informacyjna, ogrodzenie, wykarczowanie zarośli i ogólnie zadbanie o to miejsce. W okolicy znajduje się wiele innych ciekawych miejsc, które nie są nawet oznaczone, jak grodziska w Jancewiczach i Klukowiczach itp.
Jest wiele podobnych miejsc, które mogłyby stać się wizytówką regionu. Organizacje społeczne zaczęły podejmować inicjatywy w tym kierunku, ale przede wszystkim muszą zacząć na tym polu działać władze samorządowe.