W zeszłym roku nasze wewnętrzne Kresy poniosły wielką stratę. Umarł Wańka Bomko (w dowodzie i akcie zgonu - Jan Pytel). Wielu powie, że umarł jakiś wiejski pijaczyna jakich wielu, ale dla mnie była to wybitna postać i barwna osobowość. Moje zdanie podziela spora grupa internetowych fanów, których Wańka zdobył, dzięki filmikom z nim, które umieszczałem na YouTube.
Niestety nikt nie jest prorokiem na ziemi swojej, więc lokalni mieszkańcy raczej nie zrozumieli mojej fascynacji Wańką. Wszak i Sabała początkowo był pogardzany przez Górali, dopóki nie zauważyli, że ze swojego bajania ma więcej dutków niż oni.
Dzisiaj każdy Góral, którego praca związana jest z turystami, jest jak Sabała. Bomko trochę przypominał też Himmilsbacha i być może, gdyby został odkryty 20 łat wcześniej, też zostałby znanym aktorem-naturszczykiem i showmanem. Być może jednak dla Wańki było lepiej, że przeżył życie tak jak przeżył.
Na filmikach na YouTube można zobaczyć, jak Wańka opowiada różne historie ze swojego życia, pokazuje okolice, przepowiada pogodę śpiewa itp. Zachęcam do ich obejrzenia. Najbardziej interesujący jest filmik, na którym Wańka opowiada jak 'baczył Boha'. Mówi to z wielkim przekonaniem, co jest ciekawe, bo Wańka nigdy nie był niczego pewien a w pełni przekonany był tylko o tym, że widział Boga, idąc przez las.
Jednej ze swoich historii, którą przekazał mi i swoim przyjaciołom, Bomko nie chciał opowiedzieć przed kamerą. Kiedy sprzedał las, pewien człowiek zwrócił się do niego z prośbą o pożyczkę pieniędzy na operację dla chorego syna. Wańka bez zastanowienia dał pieniądze, nie żądając żadnego pokwitowania. Dziesięciu tysięcy złotych już nie odzyskał i w dodatku okazało się, że nie było żadnej operacji ani żadnego chorego syna. Potem Wańka mówił o swoim śnie, że umarł i jakaś ręka włożyła Wańce te pieniądze do trumny. Po kilku latach Bomko faktycznie umarł i mam nadzieję, że na tamtym świecie otrzyma dobrą zapłatę od Boga.