"Kresy Wewnętrzne". Czy opcja rosyjska na Podlasiu jest niebezpieczna?
Na Podlasiu ciągle żywa jest nostalgia za czasami carskimi. Jeszcze silniejsza jest nostalgia za komuną i tymi, którzy ją przynieśli, czyli Sowietami. Sporo sympatii budzi tu więc Putin, który łączy w sobie cechy nowego cara i nowego Stalina w jednym. Jest to już pewną bazą dla prorosyjskiej opcji na Podlasiu.
Jak już pisałem wcześniej, wśród części ludności prawosławnej, istnieje stale malejąca ale ciągle dość silna tendencja do utożsamiania się, może nie tyle z Rosją, co z "Wielką Rusią".
Z opcją wielkoruską identyfikuje się tu raczej niewielka ale dość wpływowa część prawosławnych. Z pewnością jest ona wspierana przez Moskwę ale całe szczęście Moskwa jest daleko a Łukaszenka, jak na razie, w ogóle nie gra kartą mniejszościową. Sam rozpad Związku Sowieckiego niewiele zmienił w świadomości wyznawców opcji wielkoruskiej. To był dla nich tylko formalny podział administracyjny na trzy kraje, w którym Rosja sprawowała dalej faktyczne przywództwo. Sami uznawali pewne "duchowe przywództwo" Moskwy, i to nie tylko moskiewskiego prawosławia, ale i Putina. Cała ta opcja zaczęła się sypać w gruzy w związku z wojną w Donbasie, bo gdy Moskwa walczy z Kijowem o każdy kawałek ziemi i o każdą duszę na wschodniej Ukrainie, to "Wielkiej Rusi" NIET! Wielkoruska opcja gaśnie w sercach podlaskich rusofili i za jakiś czas nie będzie po niej śladu. Jest jednak niebezpieczeństwo, że w jakiejś sytuacji kryzysowej czy (uchowaj Panie) wojennej, może być destrukcyjnie wykorzystana przez Moskwę.
Portal TV Republika
Komentarze