Kreml po cichu rozszerza armię... Putin mobilizuje zagranicznych najemników

Prezydent Rosji podpisał dekret, na mocy którego żołnierze z innych państw będą mogli brać udział we wszystkich rosyjskich operacjach militarnych prowadzonych poza granicami
kraju. W praktyce oznacza to, że oddziały armii FR okupujące m.in. Donbas i Krym oraz wspierające reżim w Syrii będą mogły być rozszerzane w nieskończoność.
Zgodnie z dotychczas obowiązującym prawem w Rosji zagraniczni żołnierze mogli wchodzić w skład oddziałów armii FR jedynie w dwóch wypadkach – w czasie wojny oraz w trakcie prowadzenia konfliktów zbrojnych objętych międzynarodowym nadzorem (np. ze strony ONZ-etu, OBWE lub NATO).
Wojskowi nielegitymujący się rosyjskim paszportem służą w armii FR (maksymalnie w stopniu sierżanta) jedynie w ramach specjalnego kontraktu podpisywanego na dany okres. Nie składają również przysięgi na wierność Rosji, lecz zobowiązują się do przestrzegania prawa wojskowego i wypełniania rozkazów przełożonych. Na mocy niedawno wprowadzonych przez Kreml przepisów żołnierze służący na kontrakcie mają również zakaz zamieszczania w internecie fotografii, nagrań wideo oraz oznaczania się w terenie, które mogą doprowadzić do ujawnienia ich pozycji lub zdemaskowania rodzaju prowadzonych działań.
Wprowadzone w poniedziałek prezydenckim dekretem poprawki do ustawy o służbie wojskowej w armii FR rozszerzają uczestnictwo żołnierzy nielegitymujących się rosyjskim paszportem również do operacji dotyczących „utrzymywania lub przywracania pokoju międzynarodowego i bezpieczeństwa albo udaremniania międzynarodowej działalności terrorystycznej poza granicami Federacji Rosyjskiej”. Zapis ten jest bardzo ogólny, co sprawia, że może być interpretowany przez władze Kremla w dowolny sposób. A to z kolei oznacza nieograniczoną możliwość ingerencji rosyjskiej armii w niemal każdym regionie świata.
Warto przypomnieć, że Rosja zasłaniała się „potrzebą przywrócenia międzynarodowego pokoju” zarówno przy okazji napaści zbrojnej na Gruzję w 2008 r., jak i cztery lata później, gdy armia i najemnicy Putina najechali na Donbas oraz zajęli Półwysep Krymski, gdzie pozostają do dzisiaj. Oddziały złożone z zagranicznych żołnierzy walczą pod rosyjską flagą także w Syrii, gdzie wspierają reżim Baszara al-Asada. Rosyjski MON nie ujawnia jednak, ilu zagranicznych najemników służy na Bliskim Wschodzie. Nieoficjalnie szacuje się, że może to być nawet kilkuset żołnierzy.
Polecamy Poranek Radia Republika
Wiadomości
Tusk jak zwykle się wściekł, a potem wygłosił orędzie. Pełne gróźb i typowych dla niego niedomówień [KOMENTARZE]