To nie są sytuacje typowe i normalne, nie możemy przechodzić nad nimi do porządku dziennego – mówił o licznych nieprawidłowościach podczas wyborów samorządowych poseł PiS-u Maks Kraczkowski. – Są duże przesłanki do tego, że w tej mętniej wodzie łowiono ryby – dopisywano głosy – dodał.
– Nie mamy dowodów na fałszowanie głosów, ale nie mamy tez dowodów na to, że nie były sfałszowane – podkreślił. – Komentatorzy sceny politycznej, widząc powyżej 20 proc. nieważność głosów w niektórych komisjach twierdzą jednoznacznie, że powinno to skłaniać do refleksji i nie jest typowym zjawiskiem wyborczym – zauważył.
Kraczkowski uznał, że władza, twierdząc, że każdy, kto kwestionuje wyniki wyborów popada w „odmęty szaleństwa”, odznacza się „dużą niegodziwością i obłudą”.
Jego zdaniem nie jest kwestią wartą podważania propozycja zaproszenia obserwatorów OBWE. – Jeżeli są podstawy, żeby zapraszać obserwatorów OBWE, po prostu zróbmy to – stwierdził.
Winą za niedziałający system wyborczy i liczne błędy i nieprawidłowości wykryte podczas wyborów samorządowych polityk obarczył Państwową Komisję Wyborczą.
– Prawo wyborcze w Polsce jest dysfunkcjonalne – mówił. – Gdyby PKW działała sprawnie i szybko, nie mielibyśmy takich problemów – uznał.
Pytany, co jest dla niego największym zaskoczeniem w wynikach wyborów samorządowych Maks Kraczkowski stwierdził, że zaskakuje go przegrana Jacka Sasina w Warszawie. – Warszawa tonie w korkach, inwestycje są opóźnione, nie jest łatwo żyć w tym mieście – podkreślał.
– Dobrze, że te wybory się zakończyły – budziły wielkie emocje, wiązały się z dużą dozą niepewności. Ujawniły również nieprawidłowości w działaniu systemów państwowych, w tym przypadku systemu wyborczego, ale myślę, że to przekłada się na inne dziedziny – podsumował.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: