Kowalski i Dziadul apelują do uczestników Marszu Niepodległości: To starcie dwóch cywilizacji. Nie dajcie się nabrać na "znak równości" między Trzaskowskim a Dudą
W dzisiejszym wydaniu programu „Pilnujmy Polski” na antenie Telewizji Republika redaktor Ryszard Gromadzki wyjątkowo rozmawiał nie z marszałkiem seniorem Antonim Macierewiczem, ale z członkami Stowarzyszenia „Pilnujmy Polski”: Marianem Kowalskim i Piotrem Dziadulem.
Rozmowa dotyczyła II tury wyborów prezydenckich. Czy wobec takiego wydarzenia jakikolwiek Polak może być obojętny?
– Stawka jest o wiele wyższa niż to, który z dwóch kandydatów będzie prezydentem Polski. Wiemy bowiem doskonale, że albo Polska będzie państwem liczącym się w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi Donalda Trumpa, czy tylko jednym z państw Unii Europejskiej, i to takich państw o statusie półkolonialnym- stwierdził Marian Kowalski.
– Gramy o przyszłość wielu pokoleń, nie tylko Polaków. Niezależnie od tego, czy jest to tak wielkie wydarzenie – a według mnie większe niż wybory w 1989 r. – o wyborach prezydenckich warto mieć jakieś zdanie- dodał.
Redaktor Gromadzki zapytał z kolei Piotra Dziadula o ocenę decyzji Krzysztofa Bosaka, który po I turze wyborów oświadczył, że nie udziela żadnej konkretnej rekomendacji i nie poprze żadnego z kandydatów w II turze.
- Czy nie sądzi Pan, że jest pewien dysonans w stawianiu znaku równości między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim przy wszystkich różnicach dzielących obu polityków? - dopytywał prowadzący.
– Ze strony liderów Konfederacji jest to na pewno bardzo duże nadużycie. Stawianie znaku równości między kandydatem Trzaskowskim a prezydentem Andrzejem Dudą jest niegodziwe. Ten, kto nie dostrzega na tym poziomie różnic w polityce, traktuje tę politykę w sposób bardzo egoistyczny i cyniczny- ocenił Piotr Dziadul.
– Trzeba jasno powiedzieć, że Konfederacja gra na swój doraźny interes polityczny, kalkuluje wobec bieżącej strategii i taktyki politycznej. Jest to bardzo niebezpieczna gra, która otwiera drzwi do szeregu niebezpiecznych zjawisk w polskiej polityce. Nie rozumiem takiej postawy- podkreślił.
– Mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch cywilizacji - bo już nawet nie chodzi o dwie partie polityczne, ale właśnie o dwie cywilizacje. Wiemy, że są rozmaite niedoskonałości obozu rządzącego, niemniej nie można mówić, że to władza, która nie dba o interesy zwykłych Polaków czy nie troszczy się o państwo polskie na różnych płaszczyznach. Zresztą uczestnicy Marszu Niepodległości doskonale pamiętają, jak wyglądało to wydarzenie w czasach rządów PO-PSL. Odkąd Prawo i Sprawiedliwość objęło rządy w Polsce, Marsz Niepodległości to już miła, rodzinna przechadzka. Jeżeli ktoś nie widzi różnicy, to albo nigdy na Marszu nie był, albo ma bardzo krótką pamięć- powiedział z kolei Kowalski.
– Cieszę się, ze akurat Stowarzyszenie Marsz Niepodległości zajęło jednoznaczne stanowisko, ale miejmy świadomość, że sama Konfederacja jest konglomeratem rozmaitych środowisk, które nie tylko rywalizowały, ale i walczyły ze sobą, więc ja się wcale nie dziwię, że trudno dojść do jakiegoś porozumienia. Bądź co bądź, kandydat na prezydenta powinien mieć tę śmiałość i wyrazić swoje prywatne zdanie- dodał.
– Kiedy 5 lat temu kandydowałem z Ruchu Narodowego na prezydenta Polski, to w II turze poparłem prezydenta Dudę, nie miałem z tym żadnego problemu, choć w kampanii bardzo go krytykowałem- przypomniał Marian Kowalski.
- Co macie do przekazania ludziom sympatyzującym z ideą Stowarzyszenia „Pilnujmy Polski”? - zapytał prowadzący.
– Chciałbym zaapelować do tej części Polaków, którzy do tej pory byli utrzymywani w przeświadczeniu, że „źle jest być Polakiem”, „źle jest być z prowincji”. Gdyby jakikolwiek polityk w USA, Niemczech czy Wielkiej Brytanii powiedział swoim wyborcom, że pochodzenie z prowincji jest nieprzyzwoite, nie miałby najmniejszych szans w polityce- stwierdził Marian Kowalski.
– Jesteśmy Polakami, którzy są dumni z tego, że są Polakami i nie musimy tego w żadnych obcych językach artykułować- dodał.
– Apeluję do wszystkich polskich młodych patriotów: nie dajcie się nabrać na konfederacyjny znak równości między Rafałem Trzaskowskim a Andrzejem Dudą. To wierutne kłamstwo i bzdura, które otwierają drzwi do procesów, których w Polsce nigdy nie chcemy widzieć- podkreślił Piotr Dziadul.