– To dziecinne myślenie, że jesteśmy w stanie wprowadzić jednolite myślenie o historii w całej Europie. Żeby dojść do prawdy, trzeba będzie może poczekać. Perswazją i krzykiem tego nie wymusimy, to nie jest, moim zdaniem, dobra droga – mówił w Telewizji Republika Paweł Kowal, komentując burzliwe dyskusje na temat nazwania rzezi wołyńskiej ludobójstwem.
Zdaniem polityka, w obecnej sytuacji powinno się skupić na rozwijaniu współczesnych relacji z Ukrainą, na współpracy na różnych poziomach. – Widać wiele szans na współpracę, a historia czasem musi poczekać – zaznaczał.
Stwierdził również, że na sprawie trudnej historii polsko-ukraińskiej wiele osób robi politykę, a w rzeczywistości nie dba tak bardzo o te kwestie. – Część ludzi rzeczywiście chce nazwania wydarzeń na Wołyniu "ludobójstwem" z uzusadnionych powodów, sam używam tego sformułowania, ale część chce po prostu zrobić na tym politykę – uznał.
Zaznaczał również, że praktycznie niemożliwe jest zmienić myślenie wszystkich obywateli Ukrainy w kwestii Wołynia. Tłumaczył przy tym, że słowo "ludobójstwo" jest przez mieszkańców wschodnich terenów postrzegane jako obraza.
– Jest pewna dziecinność w podejściu do tego problemu. Wydaje nam się, że przekonamy kilkadziesiąt milionów Ukraińców jak było na prawdę? Możemy im tłumaczyć, ale oni mają już swoje ugruntowane myślenie o tej kwestii – podkreślał. – Pojęcie "ludobójstwo" na Wschodzie kojarzy się z hitleryzmem, nazizmem, ludzie uważają, że stosuje się je, żeby kogoś obrazić – wyjaśniał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Moskwa domaga się wyjaśnień ws. wypowiedzi Antoniego Macierewicza na temat rzezi wołyńskiej
Płużański: Gest Poroszenki był ważny, ale na Ukrainie banderyzm zaczyna być ideologią państwową