Ośrodek oferuje opiekunom kotów wolnożyjących zabiegi ich sterylizacji oraz kastrację kotów i psów domowych, których właściciele nie są w stanie płacić cen komercyjnych.

Anna Wypych z Fundacji dla Zwierząt Argos, która prowadzi ośrodek Koteria, udzieliła nam wywiadu.

Telewizja Republika (TR): Czy wolnożyjące koty w mieście to duży problem?

Anna Wypych (AW): Ludzie robią z tego duży problem. A naszym zadaniem jest pogodzenie dwóch stron - mieszkańców i zwierząt.

(TR): Jakie działania prowadzą Państwo, by obie „strony” były zadowolone.

(AW): Ograniczamy rozrodczość kotów poprzez kontrolowaną sterylizację. Przez nasz ośrodek przeszło łącznie ponad 8 tys. tych zwierząt. Bierzemy na siebie 1/3 działań miejskich, bo miasto prowadzi taką sterylizację przez 2/3 roku. A w pozostałym czasie koty potrafią odbudować populację. Żeby kontrola liczebności kotów w mieście miała sens, sterylizacja musi być prowadzona przez okrągły rok.

(TR): Jakie zalety, poza ograniczeniem populacji, przynosi sterylizacja?

(AW): Koty nie hałasują w okresie rui. Znika też nieprzyjemny zapach, bo wskutek sterylizacji zmienia się gospodarka hormonalna tych zwierząt.

(TR): Czy jesteście Państwo za dokarmianiem kotów przez mieszkańców?

(AW): Nie trzeba z tym przesadzać. Owszem, w siarczyste mrozy budujemy kotom specjalne schronienia, dostarczamy pożywienie. Ale przecież koty to drapieżniki i w tym środowisku polują na gryzonie, szczególnie na wszechobecne szczury. W ten sposób pomagają ludziom.

(TR): Mówi się, że koty zdziesiątkowały populację małych ptaków w mieście, np. wróbli.

(AW): To nieprawda. Mniejsza liczebność wróbli to skutek działań człowieka, bo zamykane są śmietniki. Tak samo wszędzie instaluje się bolce, by zniechęcić gołębie do siadania np. na parapetach czy balkonach. To ludzkie zachowania doprowadziły do tego, że jest mniej ptaków.

(TR): Czy prowadzicie wywiad dotyczący liczebności kotów?

(AW): Nie ma takiej potrzeby. Ludzie sami zgłaszają się do nas, jeśli gdzieś zauważą nagromadzenie kotów. Jesteśmy przeciwni ich zbieraniu i zamykaniu w domach. Owszem, tzw. „zbieracze” robią to w dobrej wierze, ale trzeba zrozumieć, że zamknięcie wolnożyjącego kota w czterech ścianach to jego nieszczęście. Trzeba im pozwolić żyć na wolności w tej miejskiej przestrzeni, ale również kontrolować ich liczebność. To jest najważniejsze. Widzimy, że nasze działania przynoszą skutek, bo ludzie zaczynają powoli zmieniać podejście do kotów.

Podajemy namiary na warszawski ośrodek Koteria, który pomoże w wyłapywaniu wolnożyjących kotów i ich sterylizacji:

Warszawa
ul. Chrzanowskiego 13
pon-pt: godz. 9–19
sob: 9–13
tel.: 535 870 225. 603 651 044
www.koteria.org.pl
www.facebook.com/KoteriaOrgPl