Gościem redaktora Ryszarda Gromadzkiego w dzisiejszym odcinku programu „W punkt” był prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej oraz prezes Instytutu Myśli Roberta Schumana.
Tematem rozmowy były gospodarcze konswekwencje pandemii koronawirusa. Prowadzący zwrócił uwagę na „czarny czwartek” na światowych rynkach finansowych.
- Jesteśmy w przededniu globalnej recesji?- Zapytał redaktor Gromadzki.
– Chyba tak należy do tego podejść, żeby nie traktować sytuacji zbyt optymistycznie. Lepiej być bardziej konserwatywnym, żeby te działania, które teraz podejmujemy i które podejmują różne kraje, zakładały, że sytuacja może się pogorszyć- ocenił prof. Krysiak.
– Tylko ostatnie dni to spadki na poziomie 7, 10 czy 13 procent, ale jak obserwujemy ostatni miesiąc, to jest to w sumie na poziomie nawet 25-30 proc. w zależności od giełdy. Chciałbym jednak osłodzić trochę ten miernik, bo giełdy zwykle zachowują się emocjonalnie. Gdyby bowiem zastanowić się, czy ten spadek jest rzeczywiście prognostykiem utraty wartości, to budzi się wiele wątpliwości- podkreślił.
– W takich okresach pewnych napięć czy kryzysów w gospodarce, które znamy z przeszłości, spowodowanych różnymi przyczynami wiemy, że giełda zwykle nadreagowała. Wiemy też z naszych doświadczeń, że jest często rozbieżność między wyceną na giełdzie a ceną fundamentalną. Bardzo ważna jest tutaj sprawa procesu sprzedaży, wymiany handlowej, z redukcją produkcji-wskazał gość Telewizji Republika.
– To są przedwczesne próby prognozowania czy antycypowania, bo żyjemy w niepewności. Nasze modele oceny rozwoju gospodarczego czy oceny ryzyka działają dobrze, kiedy mamy sytuację normalną. Szczególnie, gdy geneza kryzysu przychodzi ze strony, która nie dotyczy sektora bankowego czy określonej branży-dodał.
– Dość szerokie grono społeczeństwa uświadamia sobie wartość życia i zdrowia. Są statystyki mówiące o tym, że zabija się 40 mln dzieci nienarodzonych na globie ziemskim. Jeżeli mówimy sobie, że przy takim zagrożeniu każdy ma świadomość, że może umrzeć, istotny jest czynnik emocji- tłumaczył ekonomista.
– To jest nowa rzecz, nikt nie przypuszczał, że będziemy w takim układzie pewnego „postępu cywilizacyjnego” i nagle wszystkie granice się zamykają. Co więcej, zastanawiające jest, co dzieje się z instytucjami międzynarodowymi, np. z Unią Europejską. Jest paraliż tych wszystkich instytucji, nie ma żadnego działania. Polska wychodzi z pewnymi inicjatywami w ramach zebrania lekarzy z Trójmorza, później w UE. Co prawda pojawił się jakiś akcent, że 25 mld idzie na wsparcie, ale nie ma żadnego komentarza, reakcji-zauważył.
– Tu powinna się pojawić jakaś solidarność, tymczasem widzimy, że każdy kraj jest zdany na siebie, że te mechanizmy w danym kraju funkcjonują w miarę dobrze, ale nie ma mechanizmów, które byłyby zunifikowane, o dużo lepszej jakości i oddziaływały szybko na problemy, takie jakich doświadczają np. Włosi-podkreślił prof. Krysiak.