– Nie byłoby dziś kryzysu konstytucyjnego, gdyby nie buta i arogancja rządzących, którzy mówią, że tylko oni potrafią rządzić krajem i mają monopol na władzę – powiedziała Ewa Kopacz na antenie Polsat News.
Kopacz skrytykowała także premier Beatę Szydło, mówiąc, że nie było jeszcze takiego premiera, któremu "przeszłoby przez myśl, że może nie respektować wyroku Trybunału Konstytucyjnego". – Te wartości powinny być dla wszystkich jednakowo ważne i cenne. Mówię o wolności mediów, słowa, przestrzeganiu prawa, o państwie, w którym procedury demokratyczne są kontrolowane przez niezależny TK – przekonywała była premier.
Zdaniem posłanki PO, wybór pięciu zamiast trzech sędziów TK był "niefortunny", ale jej ugrupowanie potrafiło przyznać się do błędu. – Powiedzieliśmy "przepraszam" do obywateli, ale respektowaliśmy wyrok Trybunału. Zgodnie z nim trzech tych sędziów wybrano zgodnie z konstytucją – uznała.
W jej ocenie, rozwiązanie konfliktu jest w rękach prezydenta. – Problem może rozwiązać prezydent odbierając przysięgę od prawidłowo wybranych sędziów Trybunału. Wtedy PiS musiałby ustąpić i uchwałą wycofać wybranych jako ostatnich sędziów TK. Skład jest określony, a pierwszeństwo mają ci, którzy w pierwszej kolejności zostali wybrani – tłumaczyła Kopacz. Jak dodała, PO nigdy nie "rozwiązywało sporów na ulicy".
CZYTAJ WIĘCEJ:
Zaguła: Spór o Trybunał jest potrzebny opozycji. Dzięki niemu wyprowadzają ludzi na ulicę
Prof. Nowak: Spór o Trybunał prowadzi do wojny domowej, którą rozpoczęła Platforma