– Po niedzieli będzie podany komplet nazwisk osób, które zastąpią odwołanych ministrów i marszałka Sejmu – mówiła premier Ewa Kopacz na konferencji prasowej w Brukseli. Jak tłumaczyła, ostatnie cztery miesiące kadencji Sejmu to będzie okres intensywnej pracy. – Jeśli ktoś nie widzi powodu dla którego byłby potrzebny w tym parlamencie, nie ma dla siebie zajęć, to niech nie przeszkadza tym, którzy jeszcze te zajęcia mają – mówiła Kopacz.
– Ja nie boję się trudnych decyzji. Te trudne decyzje podjęłam wczoraj. Od wczoraj moja ekipa ruszyła do pracy. My mamy mnóstwo rzeczy do zrobienia. To są ustawy, które obiecałam podczas swojego expose – tłumaczyła premier Kopacz. – To są ustawy, które służą Polakom, a nie podgrzewaniu atmosfery politycznej i graniu taśmami – dodała.
Jak podkreśliła, chociaż jest zaniepokojona historiami „które od dwóch dni epatują opinię publiczną w Polsce”, informacje te należy „bardzo wnikliwie przeanalizować” i „nie wyciągać pochopnych wniosków”.
Trzeba znać realia i regulamin
Kopacz odniosła się także do pomysłu skrócenia kadencji Sejmu, który wczoraj podniósł polityk PiS Krzysztof Szczerski, a dzisiaj poparł Sojusz Lewicy Demokratycznej. – Po pierwsze trzeba znać regulamin i realia, potrzebne do tego (skrócenia kadencji Sejmu - przyp.red.) jest 307 głosów w parlamencie, no ale jeśli ktoś nie widzi powodu dla którego byłby potrzebny w tym parlamencie, nie ma dla siebie zajęć, to niech nie przeszkadza tym, którzy jeszcze te zajęcia mają – stwierdziła premier.
Bliski współpracownik prezydenta elekta Krzysztof Szczerski napisał wczoraj na swoim koncie na Twitterze, że „jedynym ośrodkiem stabilności w państwie jest dziś Prezydent elekt, po jego zaprzysiężeniu, Sejm powinien się natychmiast rozwiązać”. Czytaj więcej
Dzisiaj złożenie wniosku o skrócenie kadencji Sejmu zapowiedział też Sojusz Lewicy Demokratycznej. – Sytuacja polityczna w kraju jest niepewna. Od wczoraj wszyscy jesteśmy świadkami jawnej już destabilizacji sytuacji w rządzie, Platformie Obywatelskiej, co oznacza de facto destabilizację państwa – mówiła na konferencji prasowej posłanka tej partii Anna Bańkowska.Czytaj więcej
Nazwiska nowych ministrów i marszałka po niedzieli
– Powiem szybko, po niedzieli, w ciągu trzech dni będziecie państwo już znali komplet nazwisk – mówiła premier odpowiadając na pytanie o nowy skład Rady Ministrów. Jak podkreśliła, chociaż ma już te nazwiska "ułożone w głowie" nie będzie na razie ujawniać ich do wiadomości publicznej.
Ewa Kopacz zapyta o ewentualny powrót obecnego ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny na stanowisko marszałka Sejmu, skomentowała tylko, że "obecnie pracuje on w MSZ, i w tej chwili nie zgłaszał takiej ochoty aby zmienić to miejsce".
– Wybór nowego marszałka to będzie zaskoczenie dla państwa – dodała.
Wczoraj wieczorem nieoficjalne informację o możliwej kandydaturze Schetyny na marszałka Sejmu podał tygodnik Polityka. Czytaj więcej
Ministrowie nie mogą być obciążani aferą taśmową, są potrzebni do pracy
Premier potwierdziła też wcześniejszą wypowiedź rzecznik rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która zapewniała, że wszystkie wczorajsze dymisje związane były z aferą taśmową.
– Wyciek tego do internetu (akt ws. afery taśmowej – przyp.red.) spowodował, że ustaliliśmy pewien katalog nazwisk, ja starałam się w ramach tego katalogu poruszać, tylko i wyłącznie – tłumaczyła Kopacz.
Premier podkreśliła, że nie chce „aby te cztery miesiące, które są bardzo potrzebne na ciężką pracę” były poświęcone rozmowom o aferze taśmowej. – To jest praca na tymi ustawami, które już są w Sejmie, ale również tymi, które będziemy przyjmować na kolejnej Radzie Ministrów – tłumaczyła.
– To są naprawdę ważne rzeczy (…) ja muszę mieć dzisiaj pracowników, których nie będzie się obciążać i non stop pytać tylko o jedno – o rozmowy, o taśmy – stwierdziła. Jak dodała, ministrowie są dzisiaj potrzebnie „do roboty”. – Te cztery miesiące dla jednych może niepotrzebne, ale dla nas bardzo potrzebne, abyśmy mogli pójść do Polaków i sprawozdawać jak skończyliśmy tą kadencję – dodała.
Czytaj więcej:
Decyzja ws. skrócenia kadencji Sejmu jeszcze w czerwcu. Szydło: Pogłębianie tego chaosu jest błędem