- Nie ma zamkniętego katalogu zdarzeń, które sąd może uznać jako przesłankę do unieważnienia wyborów. Problem jednak w tym, że ciężar dowodu spoczywa zawsze na osobie, która zgłasza protest wyborczy - mówił w Telewizji Republika Marek Steinhoff-Traczewski
Steinhoff-Traczewski koordynuje internetową inicjatywę Klubu Jagiellońskiego pod nazwą protestwyborczy.pl.
- Powstaliśmy po to, by pomagać ludziom w składaniu protestów wyborczych do sądów. Taki protest ma elementy pozwu sądowego, stąd wiele protestów jest odrzucanych z powody błędnego ich sformułowania. A my umożliwiamy wyborcom dotarcie z protestem do sądu - wyjaśnił Steinhoff-Traczewski.
- Istniejemy od piątku i dotychczas odebraliśmy 100 zgłoszeń - dodał.
Jak wyjaśnił, najczęściej zgłaszane przypadki to umieszczanie osób zmarłych na spisie wyborców i brak głosu wyborcy na konkretnego kandydata, mimo iż stawiał krzyżyk przy jego nazwisku.
- Problem jednak leży w tym, że ciężar udowodnienia, iż nasz głos nie znalazł się w protokole, spoczywa na zgłaszającym protest. To od sądu zależy, czy zeznanie takiego niezadowolonego wyborcy zostanie dopuszczone jako dowód - wyjaśnił gość Telewizji Republika.