Konstytucja 3 maja nie uratowała nas politycznie, ale uratowała narodowo. To był swoisty testament
W dniu święta Konstytucji 3 maja przypominamy materiał Adriana Siwka zamieszczony w roku 2022 na portalu Niezalezna.pl.
- Konstytucja 3 maja była bardzo potrzebnym przebłyskiem. To był taki ostatni błysk ostatniej nadziei i chociaż nie uratowała nas politycznie, to uratowała narodowo. Naród odrodził się właśnie w oparciu o konstytucje. Była ona takim testamentem - powiedział dr Krzysztof Jabłonka w rozmowie z portalem.
232 lata temu, 3 maja 1791 r., Sejm Czteroletni przyjął ustawę rządową, która przeszła do historii jako Konstytucja 3 maja. Była to druga na świecie i pierwsza w Europie ustawa regulująca organizację władz państwowych, a także prawa i obowiązki obywateli, wciąż jeszcze podzielonych na stany.
Zapytaliśmy historyka doktora Krzysztofa Jabłonkę o to, jak uchwalenie Konstytucji 3 Maja wpłynęło na rozbiory Polski, czy dawało ono nadzieję na ich powstrzymanie, czy też wręcz przyspieszyło upadek Rzeczpospolitej.
Nasz rozmówca zauważył, że zniewolenie Rzeczpospolitej, jej uzależnienie od sąsiadów, nastąpiło już co najmniej 50 lat wcześniej. - Uchwalenie konstytucji to był moment, który pozwalał w ogóle myśleć o przyszłości. Jego celem było scalenie narodu i to się udało - ocenił.
- Rosja jeszcze przez rok była zablokowana wojną z Turcją, ale niestety zdradziły nas Prusy. Myśmy mieli traktat z Prusami, który nam gwarantował właśnie opór przeciw Rosji. Niestety Prusacy chcieli zagarnąć Gdańsk, Toruń i jeszcze inne rejony. Na to dała im zgodę caryca Katarzyna i oni wtedy zdradzili nas bez żadnego zawahania - przypomniał.
Dr Jabłonka wyjaśnił, że „początkowo w Europie niezwykle entuzjastycznie przyjęto naszą konstytucję”. - Ona została przetłumaczona sześć języków, w tym np. na szwedzki i duński. Warto zauważyć, że na język rosyjski przetłumaczono ją dopiero w XXI wieku - powiedział.
- Tuż po jej uchwaleniu Prusy były nią zachwycone. Król pruski gratulował nam jej uchwalenia, widząc w niej pewną osłonę przed Rosją. Niestety, jednym z ważniejszych punktów konstytucji była niepodzielność terytorium. W Prusach zdawano sobie sprawę, że odnowiona Rzeczpospolita upomni się o to, co jej zabrano podczas I rozbioru w 1772 roku. Najwięcej i najboleśniej oprócz Rosji zagarnęła Austria, ale Prusy też wgryzły nam się w Kujawy, Pomorze. Wtedy w powietrzu zawisła groźba kontaktu z Prusami - powiedział.
Historyk zauważył, że w Europie zmieniła się wówczas koniunktura. - Król Polski próbował to ratować, podlizując się w ostatniej chwili carycy Katarzynie, przystępując do Targowicy, która też jeszcze nie była najgorsza, bo też gwarantowała w swojej proklamacji całość terytorium. Trzeba była dopiero powołać ostatnią zdradziecką konfederację, czyli grodzieńską. I ta dopiero wyraziła zgodę na eutanazję Rzeczpospolitej - powiedział.
Nasz rozmówca ocenił, że „po II rozbiorze w 1793 roku w zasadzie przestaliśmy istnieć politycznie”. - To była atrapa, której nikt nie chciał. To obrażało wszystkich. Albo wszystko tracimy i zaczynamy od nowa, albo coś odzyskamy - to była podstawa pod powstanie kościuszkowskie w 1794 - stwierdził.
- Sama konstytucja była bardzo potrzebnym przebłyskiem. To był taki ostatni błysk nadziei i chociaż nie uratowała nas politycznie, to uratowała narodowo. Naród odrodził się właśnie w oparciu o konstytucje. Była ona takim testamentem - zauważył.
Krzysztof Jabłonka zwrócił uwagę, ze konstytucja ułożyła ponadto stosunki pomiędzy poszczególnymi stanami Rzeczpospolitej. - Zostali tam umieszczeni i Żydzi i mieszczaństwo i nawet o chłopach się mówiło, że jak przychodzą w granicę Rzeczpospolitej, to są ludźmi wolnymi. No i wtedy caryca się za koronę złapała, że wszyscy chłopi do nas przejdą, co rzeczywiście przez jakiś czas się działo - zakończył.