Instytut Lecha Wałęsy zalega z czynszem. Komornik zainteresował się już instytucją stąd jego interwencja by odzyskać niemal 400 tys. zł. Czy to rychły koniec fundacji byłego prezydenta? Nie dość, że wnuk narozrabiał, teraz doszły kolejne zmartwienia…
W październiku podano wyniki audytu przeprowadzonego w Instytucie Lecha Wałęsy. Zlecony został przez Jerzego Stępnia, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Raport zweryfikował, że Instytut zalega z potężnymi długami.
– W obecnej sytuacji finansowej Instytutu mamy dwa wyjścia: albo uda się odzyskać pieniądze, albo zlikwidować Instytut ze względu na brak środków. Decyzję podejmiemy zgodnie z zaleceniami analizy prawnej – stwierdził w rozmowie z portalem gazeta.pl Adam Domiński, obecny szef Instytutu Lecha Wałęsy.
W najbliższych dniach odbędzie się dyskusja między Lechem Wałęsą a Radą Nadzorczą ILW ws. dalszych losów Instytutu.
Portal gazeta.pl podaje, że wspomniane 400 tys. zł to tylko część długu. Z ich ustaleń wynika, że może chodzić o ok. 1,7 mln zł. Część spłacono już w ratach. 3. marca, samorząd wojewódzki skierował do kancelarii komorniczej wniosek egzekucyjny.
5 marca zadłużenie Fundacji Instytutu Lecha Wałęsy wobec Urzędu Marszałkowskiego wynosiło 393 048 zł. Gdy egzekucja komornicza zostanie wykonana, trzeba będzie do tej kwoty doliczyć koszty komornicze. Łącznie ILW będzie musiał zapłacić pół miliona złotych.
– On (przyp. red. fundacja) nie ma przecież nieruchomości, samochodów, pieniędzy. Nic. Tak więc komornik też nic nie będzie mógł zrobić, ale oczywiście dopisze swoje opłaty do rachunku. Zawarcie umowy na wynajem willi Narutowicza od samego początku było błędem. Tylko problemy i długi z tego wyniknęły – tłumaczy osoba znająca stan ILW. Egzekucja takiej kwoty na istnieniu Instytutu.