Komisja Europejska poinformowała czwartek, że wszczyna procedurę o naruszenie prawa UE wobec Polski w związku ze skróceniem kadencji prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Dotychczasowa wymiana listów między Brukselą, a Warszawą nie przyniosła porozumienia.
"Niezależność krajowych organów regulacyjnych jest kluczową zasadą ram prawnych UE w zakresie łączności elektronicznej - podkreśliła w komunikacie KE. - Szefowie i członkowie takich organów mogą zostać zwolnieni tylko wtedy, gdy nie spełniają już warunków wymaganych do wykonywania swoich obowiązków".
Komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton jeszcze w maju wystosował list do ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego, w którym wyraził zaniepokojenie planami skrócenia kadencji prezesa UKE. W liście Breton napisał, że jest "głęboko zaniepokojony planowanymi zmianami warunków powoływania i odwoływania prezesa UKE, które de facto doprowadziłyby do zakończenia mandatu obecnego szefa niezależnego krajowego urzędu regulacyjnego na półtora roku przed końcem kadencji, na którą został nominowany".
Zmiany, umożliwiające skrócenie kadencji prezesa UKE znalazły się w tarczy 3.0. Posłowie zdecydowali o wprowadzeniu trybu konkursowego przy wyborze prezesa UKE oraz znieśli wymóg zatwierdzania tej nominacji przez Senat. Ponadto zdecydowali, że kadencja obecnego prezesa UKE, która obejmuje lata 2016-2021, skończy się 14 dni od wejścia w życie nowelizacji.
Resort cyfryzacji tłumaczył, że po zmianie przepisów wybór prezesa UKE będzie podlegał procedurze konkursowej, a tak obecnie nie jest. Nie musi on też teraz spełniać odpowiednich wymagań. Podkreślono, że m.in. z tego powodu wybór byłej już szefowej UKE Anny Streżyńskiej parę lat temu był kwestionowany przez operatorów. Sprawa znalazła swój finał w sądzie.
Ministerstwo cyfryzacji informowało, że jeżeli przepisy by się nie zmieniły, obecna kadencja szefa UKE zostałaby i tak automatycznie przerwana 22 grudnia br. z powodu przepisów UE.
Od końca maja pełniącym obowiązki prezesa UKE jest Krzysztof Dyl. Zastąpił on na tym stanowisku Marcina Cichego, który sprawował urząd do 31 maja.
Polska dostała trzy miesiące na udzielenie odpowiedzi na argumenty przedstawione przez KE. W przeciwnym razie Bruksela może przejść do drugiego etapu procedury, a potem skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE.