Sąd Najwyższy odłożył wydanie wyroku w sprawie dyscyplinarnej sędziego, który ukradł staruszce na stacji benzynowej 50 zł. SN, przychylając się do zdania obrońców sędziego, uznał, że nie można wydać wyroku w sprawie bez uwzględnienia badań stanu emocjonalnego sędziego z chwili zarzuconego mu czynu - czytamy w dzisiejszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie".
Badania, które stały się powodem do odroczenia procesu, mają zdaniem sądu ustalić profil psychologiczny, cechy osobowości sędziego, a także jego stan emocjonalny w czasie, w którym miał się dopuścić zarzucanego mu czynu. Sprawa mogła zostać rozstrzygnięta ostatecznie w miniony piątek, ale z powodu dodatkowych badań wróci na wokandę dopiero za jakiś czas.
Sprawa dyscyplinarna w SN dotyczy sędziego Mirosława Topyły, ówczesnego wiceprezesa Sądu Rejonowego w Żyrardowie. Sędzia w marcu zabrał banknot położony na ladę stacji paliw pod Sochaczewem przez starszą kobietę. Wystarczyło, że na chwilę odwróciła się od kasy.
Po ujawnieniu skandalu minister sprawiedliwości zdecydował o odsunięciu sędziego od obowiązków służbowych i zażądał podjęcia wobec niego czynności dyscyplinarnych. Sprawa trafiła do sędziowskiego sądu dyscyplinarnego. Obwiniony twierdzi, że sprawa wynikła z jego „fatalnej pomyłki”, a nie chęci kradzieży.