"Odwiedził mnie między innymi człowiek około 30 lat. Żona moja poczęstowała go śniadaniem, kawą, a ja papierosem. Pogadaliśmy sobie o sytuacji w kraju, w pewnym momencie człowiek ten przy świadkach mówi, a ja przyjechałem Pana zabić a tu takie miłe przyjęcie..." To nie fragment z książki sensacyjnej, a kolejny wpis na Facebooku Lecha Wałęsy! Tym razem jako metodę obrony Lech Wałęsa obrał udowodnienie tego, że Czesław Kiszczak przygotowywał zamach na jego życie...
IPN posiada dokumentacje pokazującą Kiszczaka, jako wielokrotnego organizatora zamachu na moje życie, mimo to daje wiarę przygotowanej prowokacji pod kryptonimem Bolek - rozpoczyna wpis Wałęsa.
Okazuje się, że zabójca zjawił się nawet u niego w domu. Został jednak poczęstowany smacznym śniadaniem i papierosem, dlatego postanowił jednak nie zabijać byłego prezydenta...
W czasie stanu wojennego odwiedzali mnie w mieszkaniu różni ludzie z kraju i z zagranicy. W odwiedzających zdarzali się i nasłani przez SB. Odwiedził mnie między innymi człowiek około 30 lat. Żona moja poczęstowała go śniadaniem, kawą, a ja papierosem. Pogadaliśmy sobie o sytuacji w kraju w pewnym momencie człowiek ten przy świadkach mówi, a ja przyjechałem Pana zabić a tu takie miłe przyjęcie…
Sensacyjna historia jak podkreśla Wałęsa to nie jedyny taki przypadek w jego życiu. Ponoć żyją nawet świadkowie tych zdarzeń.
Nie mogę w tej sytuacji tego zrobić i co teraz będzie ze mną. Jestem na przepustce z więzienia zabiłem MILICJANTA, zgodziłem się zabić Pana. W tej sytuacji uzgodniliśmy tok postępowania, wezwaliśmy Władzę Ludową, przy której powtórzył cel odwiedzin zabicie Wałęsy zabrany został na Komendę Milicji znaleziono go wiszącego na drzewie. To nie jedyny podobny przypadek w mojej walce, są dokumenty, żyją jeszcze świadkowie.
Przypomnijmy, że 31 stycznia IPN podał informację, iż z opinii biegłych wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia podpisał Lech Wałęsa.