– Do tej porty w świadomości społecznej nie docenia się skutków stanu wojennego. To wydarzenie złamało kręgosłup tej solidarności społecznej. Jego skutki są widoczne do dziś – ocenił w programie „Wolne głosy” Jerzy Kłosiński, redaktor naczelny Tygodnika „Solidarność”.
– PO 89. roku spluralizowało się wszystko. Przede wszystkim życie społeczno-polityczne. Dziedzicem ogromnego ruchu, jaki powstał w 80. roku był Związek Zawodowy Solidarność. Jednak to nie jest organizacja, która przywłaszczyła sobie szyld. To samo sedno Solidarności – mówił Kłosiński.
– Musiało dojść do podziału. To było oczywiste – zauważył z kolei Zbigniew Gluza. Zdaniem redaktora naczelnego Wydawnictwa „Karta” odbyło się to w sposób „dość zaskakujący”. – Przywódcy zawiedli, bo nie zrozumieli, co się dzieje. Załamała się wspólna racja tego ruchu. Trzonem nie był związek zawodowy, ale pewna grupa, która była na czele tego ruchu – ocenił.
– Rzeczywiście na początku tych reform doszło do głębokich podziałów – przyznał Kłosiński. – Chyba nie dało się ich uniknąć – dodał. Jednak stwierdził, że była na to szansa, gdyby ludzie z dawnej Solidarności spojrzeli ponad interesy grupowe.
Antoni Trzmiel pytał też o rolę stanu wojennego w dzieleniu „Solidarności”.
– Gdyby nie stan wojenny, a było duże prawdopodobieństwo, że go nie będzie bez udziału funkcjonariuszy polskiego komunizmu, nie stracilibyśmy wielu lat – ocenił Zbigniew Gluza. – To był skuteczny atak polskiego komunizmu – przyznał.
– Do tej porty w świadomości społecznej nie docenia się skutków stanu wojennego. To wydarzenie złamało kręgosłup tej solidarności społecznej. Jego skutki są widoczne do dziś – skwitował z kolei Jerzy Kłosiński.