– Uczęszczam na Marsze Niepodległości. Jak tylko jestem w kraju, z całą rodziną się wybieramy. Celebrujemy ten dzień, wolność. Tak długo nie było Polski na mapie – mówiła Zofia Klepacka w rozmowie z posłem Porozumienia Zbigniewem Gryglasem.
– Mój tata pod koniec lat 60. posmakował żeglarstwa jako młodzieniec w klubie Legii Warszawa. Gdy przyszliśmy na świat, zapisywał nas na przeróżne zajęcia, m.in. sportowe. Uznał, że warto, abyśmy choć spróbowali żeglarstwa. Każdy rodzic chce, by dziecko się rozwijało. Sport jest świetną szkołą życia – mówiła o początkach sportowej przygody.
– Swoją karierę zaczęłam od pływania wpław. Pierwsze kroki stawiałem w Pałacu Kultury, trenując pływanie synchroniczne i skoki do wody. Będąc małą dziewczynką i oglądając igrzyska olimpijskie wiedziałam, że w przyszłości będę chciała zdobywać medale dla Polski – przywołała postulat sprzed lat.
Patriotyczne oblicze Zofii Klepackiej
– Uczęszczam na Marsze Niepodległości. Jak tylko jestem w kraju, z całą rodziną się wybieramy. Celebrujemy ten dzień, wolność. Tak długo nie było Polski na mapie. Później krótkie dwudziestolecie międzywojenne, a później system totalitarny. Jak wiele musieliśmy wycierpieć, aby tę wolność wywalczyć – odniosła się do trudnej historii.
– Niektóre stacje potrafią pokazać, że mało osób przyszło, że dochodzi do przemocy… Mój syn miał zaledwie kilka miesięcy, gdy pierwszy raz był na Marszu Niepodległości. Co roku chodzę z dziećmi. Jest piękna atmosfera, tego dnia wszyscy się jednoczymy. To nasz obowiązek. Za tę wolność żołnierze, ale też zwykli ludzie, przelali krew. Trzeba o nich pamiętać – mówiła dalej.
Polska w mniemaniu innych
– Bardzo dobrze postrzegają nas zawodnicy z innych krajów. Potrafimy się zachować fair play. My Polacy jesteśmy w porządku, nie raz pokazaliśmy klasę. Jak tylko jest okazja, dużo rozmawiamy. Przyjaźnię się z zawodnikami z Izraela. Przyjeżdżają do Warszawy, uwielbiają nasz kraj – podkreśliła Klepacka.
– W moim życiu fundamentem jest rodzina. Mam w niej oparcie i miłość. Nie samym chlebem człowiek żyje. Sport to też dziś moja praca. Wszystko podporządkowuje rodzinie, nie na odwrót. W dzisiejszych czasach goni za pieniądzem, chce mieć lepszy samochód, telewizor, laptopa… Nie warto. Często budzimy się za późno z tego wyścigu – mówiła.
Na pytanie o reakcję przeciw władzom Warszawy odparła, że „stanęła w obronie najmłodszych”. – Sprzeciwiłam się karcie (LGBT -red.), którą podpisał prezydent Trzaskowski. Sprzeciwiłam się tej edukacji w szkołach. Może pseudocelebryci, politycy posyłają swoje dzieci do prywatnych szkół i ich to nie dotyczy. Powiedzieliśmy nie. W Warszawie powinno się promować sport, a nie seksualizację dzieci! – skrytykowała postawę włodarzy stolicy.
– Do homoseksualistów nic nie mam, niech sobie robią co chcą, ale jak zabierają się za nasze dzieci, mówię nie! – podsumowała.