Kilkaset osób manifestowało pod hasłem "Powstrzymać terror Putina"
Ok. 200 osób, w tym wielu zamieszkałych w Polsce Ukraińców, manifestowało w Warszawie pod hasłem „powstrzymać terror Putina”. Pod ambasadą Rosji zapalono świeczki i wypuszczono balony symbolizujące ofiary zestrzelenia malezyjskiego samolotu nad Ukrainą.
Demonstranci wzywali do międzynarodowej izolacji Rosji, nałożenia na nią embarga na technologie wojskowe i podwójnego zastosowania, a także do wykluczenia Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz postawienia prezydenta Władimira Putina przed międzynarodowym trybunałem w Hadze.
– Wiemy, że samolot malezyjskich linii lotniczych został zestrzelony przez terrorystów, którymi dowodziła bardzo znana w świecie osoba – prezydent Rosji Władimir Putin. Jeżeli ktoś na świecie jeszcze nie wie, kto jest terrorystą, to my jesteśmy tu właśnie po to, żeby to powiedzieć światu – przemawiała pod kolumną Zygmunta przewodnicząca komitetu organizacyjnego Euromajdan Warszawa Natalia Panczenko.
– Niestety nie wszyscy rozumieją, że to, co się dzieje na Ukrainie, jest już nie tylko problemem Ukrainy, ale staje się problemem globalnym. Dzisiaj terroryzm Putina dotyczy nie tylko Ukrainy, Białorusi i Gruzji, ale także tych państw, które myślały, że są bezpieczne i mają pokój – powiedziała.
Wskazała też na zabójstwo mera Krzemieńczuku i ostrzał domu mera Lwowa. – Apeluję do całego świata, żeby się obudził i postarał się powstrzymać terroryzm. Bo jeśli nie powstrzyma go dziś, jutro on wyjdzie poza granice Ukrainy – mówiła.
Na czele marszu manifestanci nieśli klatkę, z zamkniętym w niej mężczyzną w masce Putina.
– Uważamy, że osoba, która w tak straszny sposób potrafi zabijać ludzi, nie może być na arenie politycznej. Miejsce Władimira Putina nie jest na tronie Rosji, tylko w klatce trybunału w Hadze – powiedziała Panczenko.
Julia Gogol z Euromajdanu zwróciła uwagę na przeszkody, na które zagraniczni eksperci i policjanci napotykają w miejscu katastrofy ze strony terrorystów.
Tomasz Czuwara z fundacji Otwarty Dialog powiedział: – Terroryzm, jaki pielęgnuje Władimir Putin, to nie tylko ostatnia katastrofa, która dokonała się dzięki jego realnemu wsparciu dla terrorystów działających na wschodniej Ukrainie. To jest człowiek, który od dawna ma krew na rękach.
Przed ambasadą Stanów Zjednoczonych odczytano list z podziękowaniami za „dotychczasowe wsparcie i presję na Rosję” ze strony administracji USA. Mijając Belweder, demonstranci skandowali „dziękujemy” po polsku i po ukraińsku.
Przed ambasadą Rosji manifestanci zapalili 298 świeczek symbolizujących ofiary zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego, wypuścili też białe, poplamione na czerwono balony. Poseł Michał Szczerba (PO) ocenił, że „żyjemy w czasach, kiedy odradza się imperium zła” i zaapelował do Unii Europejskiej, by „mówiła jednym głosem”.
– Mam nadzieję, że społeczeństwo rosyjskie się obudzi i powie "nie" Putinowi – dodał.
Demonstranci nieśli transparenty, wiele w języku angielskim, m. in. z hasłami „Putin jest sponsorem terroru” i „obojętność zabija”, a także liczne flagi Ukrainy. Były także flagi Polski i biało-czerwono-białe flagi Białorusi używane przez tamtejszą opozycję.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Bianka Zalewska ranna podczas ostrzału w strefie walk z terrorystami