Zdaniem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, głównej kontrkandydatki prezydenta Andrzeja Dudy w majowych wyborach, obecnie urzędujący prezydent wcale nie jest tak popularny, „jak gminna wieść niesie”. Jak oceniła, wszystko zależy od tego, która agencja przeprowadza sondaże.
Wicemarszałek Sejmu udało się nawet dociec przyczyn popularności obecnej głowy państwa.
– Zależy, kto robi sondaże. A popularny jest przede wszystkim dlatego, że jest swojakiem: robi takie same błędy, opowiada te same dowcipy co część Polaków. To prezydent ludyczny- stwierdziła kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta w rozmowie z prof. Magdaleną Środą na łamach tygodnika „Wprost”.
– Ludzie, zwłaszcza z małych miejscowości, nie czują przy nim kompleksów. Tańczy, je, bawi się jak chłopak z sąsiedztwa- oceniła polityk. Małgorzata Kidawa-Błońska postrzega siebie jako kandydatkę innego pokroju.
– Polityka mnie kręci, ale władza dla władzy – nie. Traktuję ją – serio! – jako służbę i pracę. To naprawdę poważne zajęcie dla poważnych- oceniła w rozmowie z Środą.
W wywiadzie mówiła głównie o zagadnieniach światopoglądowych, takich jak feminizm, aborcja czy in vitro. Poruszyła również kwestię polityki zagranicznej. Jak stwierdziła wicemarszałek, gdyby była prezydentem, pojechałaby „do Jad Waszem z podniesioną głową”. Chciałaby również dążyć do porozumienia z Putinem. Zdaniem kandydatki KO na prezydenta, przyczyną napięć w relacjach polsko-rosyjskich jest „obecna polityka historyczna”.
Jakie to wspaniałe, że Małgorzata Kidawa-Błońska potrafi rozwiązać wszystkie problemy... dopóki nie zostanie prezydentem. Wówczas, jak to już "drzewiej bywało" z prezydentami wywodzącymi się z jej formacji, moglibyśmy usłyszeć "taki mamy klimat" lub "zmieńcie pracę i weźcie kredyt", a w ogóle to nie drażnijcie Putina.