- Przypomnę, co działo się w 2006 r., gdy został prezesem Janusz Kurtyka, który odtajnił wiele materiałów, dokumenty wywiadu i kontrwywiadu PRL, dokumenty wojskowych służb specjalnych, najpierw na potrzeby komisji weryfikacyjnej, a potem znalazły się one w raporcie o likwidacji WSI. Po dojściu do władzy PO część materiałów odtajnionych ponownie została utajniona na wniosek m.in. Krzysztofa Bondaryka - powiedziała na antenie TV Republika Dorota Kania, dziennikarka "Gazety Polskiej", autorka programu "Koniec systemu".
"Nawet prokurator nie ma dostępu do zbioru zastrzeżonego"
- Zbiór zastrzeżony został otworzony w momencie, gdy powstawał IPN. Według ustawy są tam dokumenty niedostępne nikomu poza prezesem IPN-u. Jest do nich obwarowany dostęp i są to dokumenty – jak je klasyfikowano - ważne dla bezpieczeństwa państwa. Nawet prokurator nie miał dostępu do tych zbiorów – spotkałam się z taką sytuacją, gdy było prowadzone śledztwo przeciwko Andrzejowi Rozenkowi. Napisał on cykl artykułów w tygodniku „Nie” na temat prokuratora Marka Wełny, chodziło o sprawy związane z WSI – zanim prokuratura postawiła Rozenkowi zarzut, było skierowane pytanie do IPN, jakie materiały zebrano ws. Rozenka i czy takie dokumenty są w zbiorze zastrzeżonym. Odpowiedź była taka, że prokurator nie może mieć dostępu do tych akt. Nawet na potrzeby śledztwa nie były one odtajniane. O utajnieniu materiałów decydowali szefowie służb – obecni szefowie służb także wystąpili o utajnienie części dokumentów ze zbioru - powiedziała Dorota Kania.
- W tym zbiorze, z tego co mówiono, na pewno są materiały dot. m.in. czynnych funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy zaczynali w czasach PRL i są dalej w służbie. Przypomnę, co działo się w 2006 r., gdy został prezesem Janusz Kurtyka, który odtajnił wiele materiałów, dokumenty wywiadu i kontrwywiadu PRL, dokumenty wojskowych służb specjalnych, najpierw na potrzeby komisji weryfikacyjnej, a potem znalazły się one w raporcie o likwidacji WSI. Po dojściu do władzy PO część materiałów odtajnionych ponownie została utajniona na wniosek m.in. Krzysztofa Bondaryka - dodała dziennikarka.
"Myślę, że nie będzie fundamentalnego przełomu"
- Nie wiemy co będzie, czy będzie trzęsienie ziemi. Zobaczymy co będzie w poniedziałek, natomiast dla mnie zaskoczeniem był raport z komisji weryfikacyjnej, kiedy dowiedzieliśmy się o świecie mediów, dowiedzieliśmy się o Milanie Suboticiu, wydawcy „Wiadomości”, kiedy miała miejsce nocna zmiana 1. Wtedy mieliśmy jedną telewizję, jedno radio, była hegemonia na rynku telewizji. To tylko telewizja publiczna mogła informować Polaków. Subotić był zarejestrowany jako tajny współpracownik - stwierdziła Kania.
- Ja myślę, że w tej chwili nie będzie fundamentalnego przełomu, takiego, jaki mieliśmy 10 lat temu. Przełomem było to, co zrobił prof. Kurtyka. Dowiedzieliśmy się wówczas, że Jerzy Starak, Leszek Czarnecki byli tajnymi współpracownikami bezpieki. W biznesie, okazało się, że ścisła czołówka top listy najbogatszych publikowanej we „Wprost” to osoby zarejestrowane jako TW. Przez długi czas żadna telewizja prywatna nie mogła wystartować, gdy nie stał za tym TW – przykładowo Jan Wejchert, Zygmunt Solorz, Mariusz Walter - powiedziała autorka programu "Koniec systemu".