– Prokuratura mówi o przejrzystości. Najbardziej optymalne dla przejrzystości byłoby opublikowanie obu stenogramów, które można by porównać. Jednak prokuraturze najwyraźniej na rękę jest zaciemnianie tej sprawy. Niestety, prokuratura po raz kolejny pokazała, że idzie na rękę Rosji – powiedziała na antenie Telewizji Republika Dorota Kania z tygodnika "Gazeta Polska" i portalu niezalezna.pl
Dorota Kania i Cezary Gmyz byli gośćmi Michała Rachonia. Kania zauważyła, że od popołudnia strona Naczelnej Prokuratury Wojskowej, na której opublikowane miały zostać stenogramy z wieży kontrolnej lotniska w Smoleńsku i nagranie z JAKA-40.
Okazało się, że prokuratura nie ujawniła nagrań z JAKA-40.
– To nie jest czysty zapis z JAKA 40 - zauważyła Kania – Nie ma wciąż zapisu nagrania z magnetofonu, a to najważniejszy dokument. To jedyny dokument, który od początku był w rękach Polski. Magnetofon z JAKA to jedyne urządzenie, któe nie było w rękach Rosjan, dlatego jest tak cenny – mówiła.
– Nie znamy jeszcze zapisu z videorejstratora z wieży – dodał Gmyz.
– Zeznania w kwestii videorejestratora są całkowicie sprzeczne – przypomniała Kania – Najpierw mówiono, że to urządzenie było, ale nie pracowało, potem, że było, ale było zepsute, następnie, że było wyłączone. Rosjanie mieli je dostarczyć, ale do dziś go nie mamy.
– Ten zapis potwierdziłby, że piloci byli superprofesjonalni, że byli opanowani, mimo chaosu, jaki wprowadzali rosyjscy kontrolerzy i że piloci byli wprowadzani w błąd – zauważył Gmyz.
To nie pierwsza manipulacja
– Prokuratura mówi o przejrzystości. Najbardziej optymalne dla przejrzystości byłoby opublikowanie obu stenogramów, które można by porównać. Jednak prokuraturze najwyraźniej na rękę jest zaciemnianie tej sprawy. Niestety, prokuratura po raz kolejny pokazała, że idzie na rękę Rosji – mówiła Kania.
– Podczas konferencji Artur Wosztyl mówił kilka razy, że to nie są rozmowy z JAKA. Prokuratura zrobiła kompilację. Nie ma w niej tego, co zostało zarejestrowane na magnetofonie, w kabinie – mówił Gmyz.
Kania przypomniała o podmienieniu zeznań przez Rosjan.
– Rosjanie zmanipulowali też daty przesłuchań. Później usiłowano to prostować – dodał Gmyz.
Publicysta przypomniał także, że podczas konferencji Artur Wosztyl potwierdził, że nie zmienia swoich zeznań, w których stwierdził, że samolot TU-154 otrzymał pozwolenie na zejście do 50 m – To jest kluczowe ustalenie – zauważył Gmyz.
– Kluczowa jest też zgoda warunkowa – dodał publicysta – Szereg bluzgów pokazuje, że kontrolerzy z wieży mieli świadomość, że samolot się rozbił. Mimo to, jeszcze przez kilkanaście minut podają komendę „Horyzont”. To manipulacja. Przypomnijmy, że dowody były w rękach Rosjan – mówił Gmyz.
– Dziś czytałam, że prokurator Maksjan mówił o " pokładzie prezydenckiego samolotu”. To manipulacja, przecież to był samolot rządowy – mówiła Kania.Mec.
To zagrywka polityczna
To, że te stenogramy zostały dziś ujawnione, to zagrywka polityczna – oceniła Kania – upubliczniono e ze względu na aktualne zawirowania polityczne, rosnący kurs franka, skandal z górnikami. Smoleńsk zawsze odwraca uwagę. To rozgrywka polityczna, w której niestety bierze udział prokuratura – podsumowała Kania.