- Zobaczyliśmy, jak wyglądają kulisy naszego życia politycznego. Mamy festiwal kłamstwa i jest ono szczególnie bezczelne, bo wbrew oczywistości i faktom wmawiają nam, że białe jest czarne, a czarne jest białe, a schwytani za rękę wypierają się, że to ich ręka - mówił prezes PiS pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie w 51. miesięcy po tragedii smoleńskiej.
W czwartek 10 czerwca miała miejsce kolejna, 51. miesięcznica katastrofy smoleńskiej. Pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie, jak co miesiąc, zebrały się tłumy z flagami Polski i transparentami, , by uczestniczyć w Apelu Pamięci i wysłuchać słów prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.
- Pięćdziesiąty pierwszy raz spotykamy się tu, by powiedzieć, że Polska potrzebuje prawdy, sprawiedliwości i tego wszystkiego, buduje jej godność; by powiedzieć „nie” kłamstwu i pogardzie dla nas wszystkich. Pogardzie, która jest dziś tak widoczna i nas dotyka - zaczął prezes PiS.
W jego ocenie pogardą jest to, co działo się zarówno przed katastrofą smoleńską, jak i po niej oraz to, co reprezentują politycy III RP na ujawnionych w ostatnich tygodniach taśmach.
Zwrócił uwagę, że co miesiąc przybywa uczestników Apelu Pamięci. - Nasz ruch żyje i będzie żył. Konsekwentnie idziemy co miesiąc w boju o prawdę i odnosimy sukcesy - powiedział Kaczyński. Wymienił przy tym ujawnienie przez zespół Antoniego Macierewicza nowych faktów w sprawie katastrofy, opublikowanie symulacji ukazującej, jak doszło do eksplozji prezydenckiego tupolewa oraz raport chemików dotyczący obecności materiałów wybuchowych na wraku samolotu, który przeczy oficjalnej wersji wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r.
Po raz kolejny odniósł się do afery taśmowej. - Zobaczyliśmy, jak wyglądają kulisy naszego życia politycznego. Mamy festiwal kłamstwa i jest ono szczególnie bezczelne, bo wbrew oczywistości i faktom mówi się, że białe jest czarne, a czarne jest białe, a schwytani za rękę mówią, że to nie ich ręka - powiedział prezes PiS.
- Jesteśmy tu po to, by tego rodzaju praktyki zmienić i powiedzieć, zaczynając już druga pięćdziesiątkę naszych marszy, że się na to nie godzimy - dodał.
Zapowiedział, że przyjdzie moment, w który każdy z uczestników „miesięcznic” będzie mógł powiedzieć swoim bliskim, że był tam, gdzie trzeba było być, i że jest to powód do dumy.