- Nie ma większej głupoty niż opowiadanie o tym, że opozycja ma jakieś kompetencje. To grupa nieuków i leniuchów - powiedział Jarosław Kaczyński w trakcie konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w Jasionce. Lider Zjednoczonej Prawicy stwierdził, że polityka PiS nie podoba się Niemcom, Rosji i "lumpenelitom", dlatego wszystkie te siły "z wściekłością atakują" obecną partię rządzącą. - Jesteśmy państwem wolnościowym, demokratycznym i praworządnym - podkreślił Kaczyński.
Szef partii rządzącej zwrócił uwagę, że "już naprawdę za chwilę głosowanie i w wyborach i w referendum". "No i jest rzeczą zrozumiałą, że wszyscy aktywni politycy, Polacy stawiają sobie pytania. Pytania odnoszące się do tych zasadniczych decyzji. Czy głosować? Jak głosować? Zarówno w wyborach, jak i w referendum" - powiedział.
"Rzeczywiście ja chcę wszystkich zachęcić do tego, żeby podjęli te decyzje. Najpierw tą wstępną, żeby w ogóle głosować, a później także i te kolejne. Ale o ile ta wstępna powinna wynikać po prostu z takiego poczucia obywatelskiego zobowiązania, o tyle te kolejne mają już, można powiedzieć, inne uzasadnienie i o tym właśnie chciałem mówić" - dodał.
Kaczyński ocenił, że "w ostatnich dniach mamy do czynienia z takim zaskakującym, choć może nie tak bardzo zaskakującym zjawiskiem". "W wielu punktach, nie we wszystkich oczywiście, ale Platforma Obywatelska się z nami zgadza. Przejęła nawet nasze hasło +bezpieczna przyszłość Polaków+, tak przynajmniej twierdzi Tusk.
Zgadza się, organizuje jakieś spotkania, a to z leśnikami, a to z jakimiś innymi pracownikami i w gruncie rzeczy idzie w tym samym kierunku, np. żeby lasów nie można było prywatyzować" - wyjaśnił. Prezes PiS odniósł się w ten sposób do sprawy prywatyzacji Lasów Państwowych w czasach rządów koalicji PO-PSL.
"Szanowni Państwo, ja sam stałem na czele, tak dokładnie byłem reprezentantem w Sejmie, bo byłem posłem, a członkowie tego komitetu nie byli posłami, w tym sensie byłem reprezentantem komitetu, który walczył w imieniu leśników przeciwko prywatyzacji lasów. To było za ich rządów, ale tak było. Tak było, proszę Państwa" - mówił. "I warto o tym pamiętać" - podkreślił.
"Ale to jest tylko pewien konkretny przypadek, w końcu każdy może zmienić zdanie. Ale jest takie pytanie kolejne. Czy może zmienić zdanie rzeczywiście? Czy w ich wypadku taka zmiana zdań, zdania ogólna, generalna, odnosząca się do całego programu, do tego, jaka ma być Polska, jakie mają być losy Polski, Polaków, jest możliwa? Otóż nie jest możliwa" - ocenił szef PiS.
Podkreślił, że "oni mają i muszą mieć program zupełnie inny niż ten, który mamy my".
"Bo to wynika z ich uwikłań, to nie jest tylko wniosek z tego, co robili przedtem, ale także wniosek z pewnej nieco głębszej, choć nie jakieś bardzo głębokiej analizy, bo taka w tym wypadku nie jest potrzebna. Po pierwsze, założeniem całego pomysłu, oni ten pomysł nazywają projektem, który leżał u podstaw powołania Platformy Obywatelskiej, było przyjęcie, że po pierwsze, w naszym kraju ukształtował się pewien układ społeczny, gdzie jest ta góra, ta góra, która się umocniła, wzbogaciła, dokonała rozdziału między siebie wielkiej części majątku narodowego począwszy od końca lat 80-tych. Ona wywodzi się w bardzo dużej mierze z komunistycznej nomenklatury, choć oczywiście doszli inni i to jest ta siła główna. Ona ma też swoje szczególne, bardzo wpływowe grupy, na przykład ludzi dawnych komunistycznych służb specjalnych. Z nimi wszystkimi trzeba żyć dobrze. Z nimi, można powiedzieć, trzeba się dogadać. To jest to założenie podstawowe" - mówił Kaczyński.
Prezes PiS podkreślił, że siła PO wywodzi się z komunistycznej nomenklatury i ówczesnych służb specjalnych, a także z wsparcia i porozumienia z Niemcami i Rosją.
Tusk powiedział: "Chcemy resetu z Rosją taką, jaka ona jest". A przecież było to już po wojnie w Czeczeni i po innych zbrodniach - mówił Kaczyński. Prezes PiS ocenił także, że Niemcy do 1989 roku nie chciały uznać zachodniej granicy Polski i nigdy nie chciały uznać polskich roszczeń reparacyjnych za II wojnę światową. - To jest państwo, które ma wobec nas zamiary nienajlepsze. Traktują Polskę i Polaków wyższościowo - dodał.
Lider PiS oznajmił, że opozycja - gdy dojdzie do władzy - będzie chciała zabrać to, co Prawo i Sprawiedliwość dało Polakom w ramach dodatków socjalnych. - Czy oni będą kontynuowali tę politykę, która kosztuje już przeszło 100 mld złotych? Jak oni będą kradli, to nie będzie nas na to stać - powiedział.
Jarosław Kaczyński wymieniał również inwestycje w wojsko i policję, które - jego zdaniem - opozycja po dojściu do władzy zlikwiduje. - Rozkradano na VAT-ie, na paliwach. To było tolerowane i prawo było tak skonstruowane, żeby trudno było to usunąć - ocenił.
- Tusk zgodził się na likwidację polskich stoczni, żeby przetrwały te niemieckie. Pani Merkel mówiła mu przez telefon też o takich sprawach, jak wiek emerytalny. Tak to wyglądało. Czy państwo się godzicie na taką Polskę? - zapytał Kaczyński.
Szef partii rządzącej ocenił, że scenariusz dojścia do władzy ugrupowań opozycyjnych oznacza powrót bezrobocia i spadek PKB. - Platforma nie uchroniłaby Polaków przed skutkami kryzysów - stwierdził.
- Nie ma większej głupoty niż opowiadanie o tym, że opozycja ma jakieś kompetencje. To grupa nieuków i leniuchów - mówił Jarosław Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS przez lata w Polsce uczono "pedagogiki wstydu" i "mikromanii narodowej". - Czasem od nich słyszę, że oni mają obrzydzenie do Polski. To niech idą do diabła - podkreślił i dodał, że Prawo i Sprawiedliwość prowadzi "edukację patriotyczną".
- To się nie podoba Niemcom, Rosji i "lumpenelitom". Oni są wściekli, że my realizujemy taką politykę, dlatego z wściekłością nas atakują - stwierdził.
Kaczyński oznajmił, że Platforma Obywatelska dzieliła Polskę i Polaków na wielu płaszczyznach, w tym na lepsze i gorsze regiony. - Opozycja totalna była i jest antypolska i antypaństwowa - mówił.
- Nie chcieli, żeby starsze osoby głosowały, obrażano ich od "moherowych beretów". Trzeba było Polaków skłócić - ten młody wykształcony musiał z pogardą podchodzić do reszty społeczeństwa - powiedział lider Prawa i Sprawiedliwości.
Prezes PiS na koniec swojego wystąpienia zaapelował, by głosować w referendum i na każde z pytań odpowiedzieć "nie". - To najważniejsze wybory od 1989 roku - podkreślił.