– Jeżeli ktoś w ogóle był politycznym ojcem Hofmana, to nie byłem ja. Ceniłem jednak sobie jego zdolność walki w sytuacjach sześciu na jednego. Potrafił sobie dać z tym radę, a takich ludzi jest bardzo niewielu – mówił Jarosław Kaczyński zapytany o to, czy czuł się jego politycznym ojcem.
Prezes PiS w wywiadzie dla "Super Ekspressu" podkreślał, że nie zna przyszłości politycznej Hofmana. Zauważył jednak, że wiele osób będących w podobnej sytuacji się podnosiło.
– My dalszej współpracy z nim już nie widzimy – dodał.
Chociaż, jak tłumaczył Kaczyński, sprawa Hofmana zaszkodziła partii, to uważa, że silne stanowisko PiS-u w tej sprawie dla części społeczeństwa było znaczące.
– To sygnał, że można w Polsce działać inaczej. Proszę zwrócić uwagę na pana Nowaka czy odpuszczanie przez PO sprawy pani Gronkiewicz-Waltz (….) Przecież to oszukiwanie opinii publicznej zupełnie wprost! W niezwykle ważnej i kompromitującej dla władzy sprawie – przywoływał.
Kaczyński zaznaczył, że sprawa spornej kamienicy w Warszawie, którą miała przejąć rodzina Waltzów, a później ją sprzedać, "jest sprawą głośną i drastyczną, którą trzeba wyjaśnić".
– Gdyby w głównych mediach było normalnie, to ona byłaby głównym tematem ich zainteresowania. Warszawa potrzebuje dziś zmiany. (…) Tu warto przypomnieć, że to sama pani prezydent w przerwanym zresztą wywiadzie dla jednej z gazet mówiła, cytuję: "wyszła ze mnie energia" – mówił.
Pomimo wielu niespełnionych obietnic i sprawy kamienicy najnowsze sondaże pokazują, że Hanna Gronkiewicz-Waltz cieszy się dużym poparciem społeczeństwa. W opinii Kaczyńskiego jest to zasługa mediów.
– Wyjaśniał to już Karl Popper: po prostu dlatego, że dziś telewizja tworzy alternatywną rzeczywistość i wielu ludzi żyje właśnie tą sztuczną rzeczywistością. Skoro telewizja wspiera i ochrania, skoro nawet najbardziej drastyczne afery trwają bardzo krótko – powiedział.
– Weźmy aferę hazardową. Kilka dni ostrego ataku, spadek poparcia dla Platformy Obywatelskiej, a później nagle w tył zwrot, jakby działało biuro prasy przy KC PZPR. I media nagle zaczynają oskarżać nie złodziei, ale policjantów. Nagle okazuje się, że szef CBA Mariusz Kamiński jest "winny". Ten mechanizm prowadzi właśnie do takich wyników – podkreślił.
Zauważył, że chociaż pojawiają się media niezależne, które starają się pokazywać racje obu stron, wyłapywać i reagować na nieprawidłowości, ich zasięg jest ograniczony.
– Dobrze funkcjonująca demokracja polega również na równowadze w mediach, jeśli jej nie ma, to trudno mówić o dojrzałej i stabilnej demokracji – podkreślił.
– Bez tego wsparcia medialnego, przy w miarę normalnym wsparciu medialnym pół na pół, Platforma już by dawno nie rządziła – powiedział.