W latach 2016 i 2017 dwukrotnie były lustrowane zakłady karne, w których przybywał Stefan W., który zabił prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W ramach nadzoru, sędziowie wizytatorzy sprawdzali prawidłowość ich funkcjonowania; nie stwierdzono nieprawidłowości - poinformował w sobotę portal TVP Info.
Jak wynika z rozporządzenia ministra, "nadzór nad legalnością i prawidłowością przebiegu wykonywania kary pozbawienia wolności, kary aresztu, tymczasowego aresztowania, zatrzymania oraz środka zabezpieczającego związanego z umieszczeniem w zakładzie zamkniętym, a także kar porządkowych i środków przymusu skutkujących pozbawienie wolności, zwany dalej 'nadzorem penitencjarnym', sprawuje sędzia penitencjarny sądu okręgowego, w którego okręgu wykonywane są te kary lub środki" - podkreślono w portalu TVP Info.
Według TVP Info, w przypadku Stefana W., zakłady karne, w których przybywał w latach 2016 i 2017, były dwukrotnie lustrowane. Sędziowie wizytatorzy bezpośrednio zapoznawali się z jego sytuacją w tych zakładach karnych - zaznaczono.
Jak wynika ze sprawozdania sędziego Mariusza Pasternaka – wizytatora Sądu Okręgowego w Warszawie (z dn. 20 listopada 2017 r.), który kontrolował Zakład Karny w Gdańsku-Przeróbce, zakład ten "prawidłowo wykonywał obowiązki informacyjne związane z zakończeniem odbywania kary przez przestępców, do kategorii których kwalifikował się Stefan W.". Sędzia wizytator ocenił także za prawidłowe działania Służby Więziennej w zakresie zdiagnozowania i leczenia jego choroby psychicznej - podała TVP Info. Dodano, że w podsumowaniu sędzia wizytator nie wydał zaleceń pokontrolnych.
Podobną lustrację, jak wyjaśniono, przeprowadził sędzia Piotr Matuszewski – wizytator Sądu Okręgowego w Gdańsku, którego sprawozdanie pochodzi z 14 lipca 2017 r.
"Sędzia dokonał oceny opieki nad Stefanem W., który wskazany był jako więzień, który nieodpłatnie został zatrudniony przy kopertowaniu na terenie jednostki penitencjarnej, tzn. rozdzielał wewnętrznie pocztę w tym więzieniu" - wskazano. We wnioskach, jak zauważono, sędzia również nie wskazał na wątpliwości związane ze stanem psychicznym Stefana W.