W środę Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę kontroli praworządności. O tej decyzji rozmawiali w "Saloniku Politycznym" Rafała Ziemkiewicza dziennikarze i publicyści - Andrzej Stankiewicz, Stanisław Janecki i Łukasz Warzecha.
Zarys polskiego stanowiska jest taki, żeby trzymać się pewnych kruczków formalnych. Nie bardzo wierzę jednak w czynniki przypadkowe. UE chce przycisnąć Polskę, by rządowi PiS nie przyszło do głowy przyłączyć się do brytyjskiej reformy UE – mówił Stanisław Janecki, publicysta "W Sieci".
Z kolei Andrzej Stankiewicz stwierdził, że procedura rozpoczęta przez Komisję Europejską nie jest policzkiem dla Polski, tylko dla władzy. – Jeśli decyzja KE dojdzie do poziomy Rady Europejskiej, to oczywiście żadnych sankcji nie będzie, ponieważ nikomu na tym nie zależy. Jednak nie można mówić, że nic się nie stało – podkreślił dziennikarz "Rzeczpospolitej", dodając, że działa KE zaskoczyły rząd PiS.
Trzeba pamiętać, że Komisja Europejska to nieco inna struktura niż Rada Europejska. Mogło być tak, że podczas posiedzenia KE szukano pretekstu do wywarcia presji na Polskę. Słaba polityka informacyjna rządu ws. Trybunału Konstytucyjnego spowodowała, że taki pretekst szybko znaleziono – przekonywał publicysta "W Sieci" Łukasz Warzecha.
Zebrać informacje
Pierwszym etapem wszczętej w środę unijnej procedury jest gromadzenie informacji oraz ocena wszystkich ewentualnych zagrożeń dla systemu prawnego państwa. Procedura ma na celu umożliwienie KE dialogu z państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" wartości demokratycznych przez państwo należące do wspólnoty.
We wtorek w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata na temat sytuacji w naszym kraju, w której weźmie udział premier Beata Szydło. Tego samego dnia w Prawica RP organizuje manifestacje przeciwko ingerencji Unii Europejskiej w wewnętrzne sprawy Polski. Protest ma odbyć się przed siedzibą Komisji Europejskiej w Warszawie. CZYTAJ WIĘCEJ
CZYTAJ TAKŻE:
Demokracja w Polsce zagrożona? Kaczyński: Śmiechu warte