Z Donaldem Tuskiem ani jego pełnomocnikiem Romanem Giertychem nie da się niczego uzgodnić - tak szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann w niedzielę odpowiedziała na pytanie, czy w poniedziałek przed komisją stawi się b. premier Donald Tusk.
W poniedziałek o godz. 10 rozpocznie się posiedzenie komisji śledczej ds. Amber Gold, która ma przesłuchać byłego premiera Donalda Tuska. O poniedziałkowe przesłuchanie Wassermann była pytana przez dziennikarzy po ogłoszeniu sondażowych wyników II tury wyborów na prezydenta Krakowa, według których przegrała ona w wyścigu o fotel prezydenta z Jackiem Majchrowskim.
"Jutro myślę, że będzie ważne przesłuchanie, mam nadzieję, że będzie przebiegało spokojnie" - mówiła w rozmowie z dziennikarzami w niedzielę szefowa komisji.
"Z Donaldem Tuskiem ani z jego pełnomocnikiem nie da się uzgodnić niczego i to jest tym bardziej przykre, że Roman Giertych był sam członkiem komisji śledczej i wie o tym, że za każdym razem sekretariat dzwoni i pyta świadka, czy przyjdzie na dany termin i świadkowie różnie odpowiadają (...) z Romanem Giertychem nie da się uzgodnić nic, Donald Tusk powiedział, że chce kontaktu tylko przez niego" - dodała.
Były premier ma być ostatnim świadkiem, którego przesłucha sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold. Jego przesłuchanie miało się odbyć 2 października. Jednak 3 września Wassermann poinformowała, że zostało ono przesunięte na pierwszy dzień po II turze wyborów samorządowych, czyli na 5 listopada.
Tusk mówił na początku października, że co do daty przesłuchania przez komisję nie jest jeszcze pewny swojej agendy. "Ale wiele na to wskazuje, że uda mi się tak ułożyć kalendarz, żeby na to zaproszenie odpowiedzieć pozytywnie" - powiedział wówczas. "Nie jest tak prosto, bo to się ciągle zmieniało, terminy zaproponowane przez panią Wassermann, ale ja znam swoje obowiązki, więc na pewno nie będę unikał. Jeśli kalendarz pozwoli, a pracuję nad tym, to będę 5 listopada" - zapowiedział na początku października b. premier.
Reprezentujący Tuska mec. Roman Giertych napisał w piątek po południu na Twitterze: "Słyszałem, że poseł Wassermann oskarżyła PDT, że nie potwierdzając przybycia 5.11 do Warszawy utrudnia jej kampanię. To już wiem, czyja wina będzie ogłaszana w niedzielę wieczorem. Wina Tuska".
Z kolei portalowi Onet.pl Giertych powiedział w piątek, że były premier nie ma obowiązku potwierdzenia swojej obecności przed posiedzeniem komisji. - Gdyby Pani przewodnicząca Wassermann przeczytała Kodeks postępowania karnego, wiedziałaby, że nie ma czegoś takiego, jak obowiązek potwierdzania obecności świadka na posiedzeniu komisji. To czy Pan przewodniczący Tusk będzie obecny, zależne jest od jego kalendarza – powiedział Giertych.