Społeczny Komitet Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku wydał oświadczenie w obronie dobrego imienia byłego prezydenta Lecha Wałęsy - czytamy na stronie gdansk.pl. Pod oświadczeniem podpisali się m.in. Krystyna Zachwatowicz-Wajda, Krystyna Janda, Paweł Adamowicz, Andrzej Blikle, Jerzy Borowczak, Krystian Lupa, Daniel Olbrychski.
Oto pełna treść oświadczenia Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970
Trwa uporczywe unieważnianie legendy Lecha Wałęsy.
Pod pozorem dochodzenia do prawdy odbywa się rozmontowywanie mitu założycielskiego najnowszej historii Polski, jakim był strajk w Stoczni Gdańskiej pod jego przywództwem. Wykoślawia się i przeinacza niezbite fakty, które świadczą o jego niezłomnej postawie w stanie wojennym i latach 80., pomniejsza się i rzuca cień podejrzeń na rolę, jaką odegrał w historii Polski.
Jest to brutalna operacja lobotomii, wycinania z polskiej tożsamości dumy z Solidarności. Zwycięska Bezkrwawa Rewolucja w Polsce, nazywana przez świat cudem, objawieniem, przyniosła Lechowi Wałęsie wdzięczność ludzi na wszystkich kontynentach i kojarzą ją z jego imieniem. W ojczyźnie natomiast postępuje fałszowanie naszej pamięci.
Musimy się temu sprzeciwiać. I przypominać.
Strajk Sierpniowy 1980 roku, a potem Solidarność - dzieło zbiorowe 10 milionów ludzi - miały wielu wybitnych przywódców, którzy odcisnęli na nich swój indywidualny ślad w czasie prawie 10-letniej walki. W chwilach przełomowych, decydujących o naszym dalszym losie, o losie Polski, jednoczyli się oni jednak wokół przywództwa Wałęsy, które ujawniło się samoistnie, od początku, już podczas strajku w Stoczni.
Wielu z nas brało udział w tych wydarzeniach lub identyfikowało się z nimi. Byliśmy świadkami błyskawicznego dojrzewania Lecha Wałęsy do roli przywódcy w okolicznościach dramatycznych, w atmosferze niewyobrażalnego napięcia, gdy przede wszystkim jego odwaga i rozwaga, nieprzeciętny talent negocjacyjny, intuicja i zdrowy rozsądek dawały strajkującym stoczniowcom poczucie bezpieczeństwa i wzmacniały wolę trwania.
Tak samo było później. Także wtedy, gdy opór społeczny osłabł, gdy Solidarność straciła siłę, w drugiej połowie lat 80. Był osaczany przez Służbę Bezpieczeństwa, inwigilowany w dzień i w nocy, kuszony, straszony, poniżany. Miał całkowicie zakłócone życie rodzinne. Było zagrożone jego własne życie.
Oparł się tej machinie opresji.
Docenił to Komitet Noblowski. Rozumiał go i ufał mu Jan Paweł II. Pamiętamy, jak bardzo papież wspierał Lecha Wałęsę, wiedział, jaką ma wartość dla Polski.
A dziś?
Wymazywanie, zamazywanie w imię niezrozumiałych racji dla doraźnych celów politycznych, żonglowanie faktami, reinterpretacje i sugestie dowodzą tylko jednego: zemsty, a może zwycięstwa "ubecji" zza grobu. Czy mają nam zasłonić ostrość widzenia?
Oby tak się nie stało.
Dlatego przypominamy: jest tak, że szczęśliwy traf - a może Opatrzność - postawiła na naszej drodze i umieściła w naszej Historii właściwego człowieka na właściwym miejscu i we właściwym czasie, którego biografia, inteligencja polityczna, odwaga i roztropność miały wielki wpływ na to, że udało nam się dopisać pozytywny epilog do dramatu naszych powstań narodowych. I jesteśmy mu winni szacunek.
Nie pozwólmy manipulować naszą pamięcią fałszywym prorokom.