– Jeśli nie posłuchacie starego Wałęsy, to poginiecie wszyscy – ostrzega były prezydent Lech Wałęsa. Nie chodzi tym razem o rządy PiS, których fanem, jak wszyscy wiemy, polityk nie jest.
W ten sposób pierwszy przywódca „Solidarności” odniósł się do epidemii koronawirusa.
– To jest pogrożenie ludzkości palcem. Następna choroba będzie tak wielka, jeśli nie posłuchacie starego Wałęsy, to poginiecie wszyscy – mówi w rozmowie z Polsat News.
– Musicie usiąść do stołu i zauważyć w tej opoce te tematy są większe niż państewka niż kontynent. Są globalne. Zróbcie listę tematów, które nie mieszczą się w naszych państewkach i strukturach – wskazał były prezydent.
– Jak zrobicie tę listę, to wtedy zastanowicie się, jak rozwiązać, jakie programy dopasować. I wtedy przeciwstawicie się następnemu uderzeniu – radzi Wałęsa. To dotychczasowe było, zdaniem autorytetu opozycji, „tylko ostrzeżeniem”.
Były prezydent odniósł się także do podwyżek dla polityków, a przy tym również wynagrodzenia dla Pierwszej Damy.
– Ja jestem walczącym człowiekiem. Byłem w gronie idealistów. Pieniądze, to wszystko, w ogóle nas nie interesowało. Oczywiście żony bardzo prawdopodobne bo były bardziej praktyczne i myślały praktycznie. Tamta grupa cała, ze mną na czele byliśmy idealistami – tłumaczył polityk. Wałęsa stwierdził, że w okresie działalności opozycyjnej i politycznej, pieniądze nie obchodziły go.
– Nas obchodziło zwycięstwo i rozwiązania dobre dla Polski. Natomiast teraz doszli materialiści. Oni materializują nasze zwycięstwo i urządzają się materialnie – podkreślił, zapominając najwyraźniej, że dopiero co szukał pracy i narzekał na wydatki żony.