Rozbawia mnie ta histeria na punkcie rzekomego przełomu, jakim miało być wejście Polski do Unii Europejskiej. Wciąż słyszę, że to właśnie wtedy dołączyliśmy się do Europy, że to przełom, i że nie wolno zaprzepaszczać tego, co się wydarzyło - pisze Tomasz Terlikowski.
Kłopot polega tylko na tym, że niezależnie od korzyści (bo takie niewątpliwi też są), jakie odniosła Polska z wejścia do EU (i EU, a konkretniej jej najwięksi gracze, także takie korzyści odnieśli), to decyzja ta nie miała w sobie nic cywilizacyjnie znaczącego. Polska weszła do Europy, gdy Mieszko I podjął decyzję o przyjęciu chrztu w obrządku łacińskim. To był początek naszego narodu, naszej przynależność do Europy. Gdyby książę tej decyzji nie podjął nie byłoby Polski, gdyby przyjął chrzest w obrządku bizantyjskim bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu kulturowym i cywilizacyjnym.
I to był przełom. Wejście do Unii Europejskiej było zaś tylko jedną z wielu decyzji politycznych, które przyjmowaliśmy. Czas pokaże, czy była to decyzja znacząca i na długie lata, czy też UE upadnie, jak wiele tego rodzaju projektów przez nią. Niezależnie od tego można jednak stwierdzić, że dziś naszym największym problemem jest to, że… Europa porzuca tożsamość, na której została zbudowana, odrzuca korzenie i własną kulturę, a nas coraz częściej prześladuje, że jesteśmy owym korzeniom wierni. Tyle, że to nie oznacza, że my odchodzimy od Europy, a że Europa przestaje być europejska, a staje się… w istocie wroga temu, co ją zbudowało.
Mocno mówił o tym Franciszek w swoim przemówieniu do przywódców europejskich, w którym pokazał, co trzeba zrobić, by Europa przetrwała. „Europa ma wyjątkowe w świecie bogactwo ideowe i duchowe, które zasługuje, by zaproponować je na nowo z entuzjazmem i odnowioną świeżością i które jest najlepszym lekarstwem na etyczną próżnię naszych czasów, będącą pożywką dla wszelkich form ekstremizmu. To te ideały stworzyły Europę, ten „półwysep Azji”, który rozciąga się od Uralu po Atlantyk” - mówił Papież. I nie ma co ukrywać, że… jeśli to owych duchowych źródeł nie wrócimy, to nie przetrwamy. Dlatego zamiast manifestować na rzecz UE trzeba zacząć pracować na rzecz Kościoła i wiary. Bez nich nie będzie Europy i nie będzie Unii Europejskiej. Warto to sobie uświadomić.
Tomasz P. Terlikowski