Po tym jak Maciej Gdula nie zdołał dostać się do Sejmu z okręgu krakowskiego, gdyż oddano na niego zaledwie 3954 głosy, wiadomo było, że koledzy z Lewicy nie dadzą mu zginąć. I wkrótce okazało się, że zostanie wiceministrem w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego.
Ministerialny chleb nie okazał się dla Gduli łatwy, co więcej, coraz częściej przydarzały mu się większe lub mniejsze wpadki. Aż do megawtopy, jaką był znaczący udział w aferze z NCBR, w wyniku której narobił sobie wrogów nie tylko wśród wybitnych polskich naukowców, ale również większości społeczeństwa.
Co więcej, oberwało mu się również od kolegów partyjnych i pojawiły się nawet pogłoski, że ministerialną teczkę będzie niebawem mógł schować do szafy.
Gdula pozostaje aktywnym użytkownikiem platformy X, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Jego czwartkowy wpis, z rażącym błędem ortograficznym, gdzie zamiast przywództwem napisał przywódctwem, dał pożywkę do dyskusji, czy ktoś nie potrafiący poprawnie pisać po polsku, na pewno powinien być wiceministrem nauki? Bo jednak stanowisko zobowiązuje.
Nie on pierwszy
Swoisty rekord - dwa błędy ortograficzne w jednym zdaniu - ustanowił jednak wywodzący się z Platformy Obywatelskiej prezydent Bronisław Komorowski. "Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bólu i w nadziei na pokonanie skutków katastrofy" - takie słowa miały znaleźć się we wpisie pary prezydenckiej w księdze kondolencyjnej w ambasadzie Japonii w Warszawie, po tragicznym tsunami w 2011 roku. Komorowski popełnił jednak aż dwa błędy ortograficzne: napisał "w bulu i w nadzieji".
Co ciekawe, premierem był wówczas Donald Tusk, a szefem MSZ Radosław Sikorski.
Źródło: x.com