Jan Śpiewak o tzw. dzikiej reprywatyzacji: Kiedy zaczęliśmy o tym mówić trzy lata temu to interesowała się tą sprawą tylko "Gazeta Stołeczna" i Telewizja Republika
– Poczekałbym na wyniki śledztwa prokuratury, a jeśli zostaną postawione zarzuty to chciałbym, żeby pani prezydent podała się wtedy do dymisji i były rozpisane wcześniejsze wybory – mówił na antenie Telewizji Republika Jan Śpiewak.
Gościem Ryszarda Gromadzkiego w "Republice na Żywo" był Jan Śpiewak ze stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze".
"Zarząd komisaryczny jest rozwiązaniem siłowym"
Odnosząc się do tematu tzw. afery reprywatyzacyjnej w Warszawie stwierdził, że "nie sądzi, żeby był to moment, w którym trzeba wprowadzić zarząd komisaryczny". – Poczekałbym na wyniki śledztwa prokuratury, a jeśli zostaną postawione zarzuty to chciałbym, żeby pani prezydent podała się wtedy do dymisji i były rozpisane wcześniejsze wybory – powiedział. Dodał, że "zarząd komisaryczny jest rozwiązaniem siłowym". – Myślę, że nie jest najlepszym rozwiązaniem i dla miasta, i dla problemów, jakie miasto ma – ocenił.
"Skala tej patologii urosła do takiego stopnia, że tego nie da się zignorować"
Jan Śpiewak powiedział, że temat tzw. dzikiej reprywatyzacji stowarzyszenie "Miasto Jest Nasze" zaczęło drążyć trzy lata temu. – Nie musiałem – szczęśliwie – mierzyć się z problemem dzikiej reprywatyzacji, więc problem nie był czymś oczywistym, że tym będziemy musieli się zajmować – mówił. Zauważył, że "w pewnym momencie problem ten stał się wszechogarniający, gdziekolwiek byśmy nie spojrzeli, ta reprywatyzacja ciągle się pojawiała". – Pamiętam, że trzy lata temu zaczęliśmy mówić o tym słynnym wieżowcu na Placu Bankowym, to wtedy interesowała się tą sprawą tylko "Gazeta Stołeczna" i Telewizja Republika – przypomniał. Dodał, że "wtedy zaczęły się pozwy, wyrok sądu I instancji, ale sąd apelacyjny nas uniewinnił, mówiąc, że wyrok sądu I instancji był "jak z Białorusi". – Skala tej patologii urosła do takiego stopnia, że tego nie da się zignorować i sprawę tę trzeba rozliczyć – ocenił.