Wszystko wskazuje na to, że przeprosiny zamieszczone na platformie X przez lewicowego działacza Michała Kowalówkę są ostatnim akordem w jego konflikcie z posłem PiS Janem Kanthakiem. Chodziło o zniesławienie.
Sprawa dotyczyła postu na platformie X (wtedy Twitter), w którym Kowalówka napisał, że w 2011 r. obecny poseł składał mu seksualne propozycje w krakowskim klubie dla gejów. W odpowiedzi Kanthak wystąpił do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia z prywatnym oskarżeniem przeciwko działaczowi Nowej Lewicy.
Zapadł kuriozalny wyrok, gdyż sąd potwierdził, iż doszło do zniesławienia i Kowalówka podał nieprawdziwe informacje. Jednak według sądu polityk powinien być odporny na takie ataki. Dlatego też uniewinnił działacza Nowej Lewicy.
"Rozumiem, że polityk musi wiele znosić i ja wiele znoszę, ale w sytuacji, w której mamy do czynienia z tak jaskrawym i bezczelnym kłamstwem, oczekiwałbym sprawiedliwego osądzenia sprawy" - komentował po ogłoszeniu wyroku Jan Kanthak.
Zapowiedział od razu złożenie apelacji i jak widać przyniosło to skutek. Przeprosiny Kowalówki są tego najlepszym dowodem.
Źródło: x.com