Kłamliwe komunikaty wydawane przez Urząd m.st. Warszawy, brak wyliczeń kosztów związanych z realizacją postulatów karty LGBT, nieprzeprowadzenie konsultacji społecznych w tej sprawie, a także (najprawdopodobniej) zgoda na to, aby program zajęć z edukacji seksualnej dla dzieci napisali jedynie działacze z mniejszości seksualnych – tak wygląda proces wprowadzania deklaracji LGBT w Warszawie.
Na łamach „Codziennej” wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że ideologia LGBT coraz nachalniej wdziera się w każdy obszar naszego życia. Lewicowym aktywistom już nie wystarczą inicjatywy typu parady równości w centrach metropolii czy „miesiąc tolerancji” organizowany w zakładach pracy (m.in. w Ikei i Volvo). Teraz chcą agitować najmłodszych w placówkach edukacyjnych, czego najlepszym przykładem jest karta LGBT podpisana w marcu br. przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego, wprowadzająca do szkół edukację seksualną z elementami deprawacji.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris” zorganizował wczoraj konferencję prasową, na której przedstawił obawy swoje oraz tysięcy warszawiaków odnośnie do karty LGBT. Prawnicy z organizacji zwrócili uwagę, że dotychczas nie zostały przeprowadzone konsultacje społeczne dotyczące wprowadzenia zajęć z edukacji seksualnej.
– Karta LGBT to dokument, który został przygotowany w zamkniętym gronie organizacji ideologicznych LGBT i nie został poddany szerokim konsultacjom społecznym. Nigdy nie był, przed jego ogłoszeniem, przedmiotem obrad Rady m.st. Warszawy – powiedział na konferencji dr Tymoteusz Zych. – Już 7 marca br. złożyliśmy do Urzędu m.st. Warszawy pakiet szczegółowych pytań dotyczących sposobu wdrażania deklaracji. Te pytania dotyczyły chociażby udostępnienia dokumentów, które wiążą się z operacjonalizacją deklaracji LGBT – dodał.