Ponad 8 tys. zł – to kwota dodatkowych nagród, jakie za każdy miesiąc pracy w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego otrzymał słynny minister „od zegarków” Sławomir Nowak.
Jak się okazuje, były prezydent wywodzący się z Platformy Obywatelskiej bardzo doceniał swoich współpracowników, o czym również świadczyć może blisko 800 tys. zł wypłaconych im zaraz po przegranych z Andrzejem Dudą wyborach prezydenckich.
Kwestia przyznania nagród dla urzędników gabinetu premier Beaty Szydło miała być politycznym paliwem dla opozycji, dzięki któremu ta odzyskałaby kilka punktów procentowych w sondażach.
Plany te pokrzyżował prezes PiS‑u Jarosław Kaczyński, który zapowiedział, że przyznane premie zostaną przekazane na cele charytatywne, a także zaproponował, aby uposażenie parlamentarzystów obniżyć o 20 proc.
Zaskoczona takim ruchem opozycja zaczęła grzmieć, że jest to niezasłużona kara za „pazerność ministrów” oraz że „trzeba pilnować standardów etycznych, a nie obniżać diety”. W rozliczanie polityków z premii i nagród włączyły się również liberalne media. Co ciekawe, te same, które milczały, gdy premie rozdawane były politykom związanym z PO.
Profesor Binienda: W samolocie doszło do serii wybuchów.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 8 kwietnia 2018
Czytaj więcej w poniedziałkowym #GPC#Smoleńsk #KatastrofaSmoleńska #Raport #Binienda #KomisjaSmoleńska https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/ypHpy4XdDH