Niewłaściwe karty, głosy ważne uznane za nieważne, źle przeprowadzone losowanie, w urnie więcej kart niż wydano. W kilkunastu miejscowościach na terenie Polski konieczne będzie ponowne przeprowadzenie wyborów radnych. To skutek wyroków sądów, które rozpatrywały protesty wyborcze. Niektórymi incydentami zainteresowała się także prokuratura.
Wybory samorządowe odbyły się 21 października, a druga tura 4 listopada. Wyniki znamy od dawna, ale nie wszędzie są one ostateczne. Do sądów w całej Polsce wpłynęły bowiem liczne protesty. Część z nich okazała się słuszna. Zapadły wyroki nakazujące ponowne przeprowadzenie wyborów, w kilkunastu miejscowościach wyznaczono nawet daty.
Jedna „dogrywka” została już przeprowadzona. W Osjakowie (Łódzkie) była konieczna, bo Sąd Okręgowy w Sieradzu wygasił mandat radnego. Powód? Kandydaci Mateusz Rogala i Anna Niciejewska uzyskali identyczną liczbę głosów (po 57), a losowanie wygrał Rogala. Odbyło się ono jednak z naruszeniem kodeksu wyborczego. W poniedziałek 14 stycznia odbyło się kolejne. Znowu z sukcesem dla Rogali.
Ta historia nie jest odosobniona. Jak ustaliła „Codzienna” w Państwowej Komisji Wyborczej – w 15 miejscowościach w różnych województwach anulowano poprzednie wyniki. Wszystkie wyroki dotyczą rad miejskich lub gminnych. A lista zapewne się wydłuży, bo niektóre orzeczenia są jeszcze nieprawomocne.
Szczególnie drastyczny przypadek miał miejsce w Nowym Wiśniczu (Małopolska). W jednej z komisji wydano 568 kart do głosowania, a z urny wyjęto... 757! Oczywiście, sąd unieważnił wybory i wygasił mandat radnego z tego okręgu, ale na tym sprawa się nie zakończy.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ ,,GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE''
Autor: Grzegorz Broński