Już od jutra możemy oglądać w kinach film „Zieja”, reżyserowany przez Roberta Glińskiego. W filmowej historii ks. Jana Ziei zobaczymy m.in. Andrzeja Seweryna, Zbigniewa Zamachowskiego, Sonię Bohosiewicz oraz Redbada Klynstrę.
Już od jutra możemy oglądać w kinach film „Zieja”, reżyserowany przez Roberta Glińskiego. W filmowej historii ks. Jana Ziei zobaczymy m.in. Andrzeja Seweryna, Zbigniewa Zamachowskiego, Sonię Bohosiewicz oraz Redbada Klynstrę.
– ZIEJA został wyprodukowany przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w koprodukcji z Telewizją Polską, przy współfinansowaniu Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Miasta Lublin – czytamy w informacji prasowej. Jak podkreślają producenci, jest to „szeroki, epicki obraz wędrówki przez historię Polski XX wieku”.
– Przewodnikiem w tej podróży jest charyzmatyczny, mądry, bezkompromisowy ksiądz Jan Zieja – podkreślono.
Akcja produkcji toczy się m.in. w roku 1977, kiedy komunistyczna bezpieka wzywa na przesłuchanie 80-letniego wówczas ks. Jana Zieję, współzałożyciela Komitetu Obrony Robotników. Po rozmowach z funkcjonariuszem SB bezkompromisowy duchowny wspomina dotychczasowe życie naznaczone najważniejszymi wydarzeniami polskiej historii XX wieku: wojny polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej 1939 r., Powstania Warszawskiego, a następnie początków Komitetu Obrony Robotników, którego był współzałożycielem.
– Był kapelanem wojskowym podczas wojny polsko-rosyjskiej, a także kapelanem Szarych Szeregów i Armii Krajowej w czasie II wojny światowej. W tej posłudze nie ulegał fasadowemu patriotyzmowi. W kazaniach głosił, że nie można zabijać nikogo, nawet wrogów czyli Niemców. Bo to zbrodnia. Chciano go rozstrzelać za dezercję i defetyzm – czytamy w informacji prasowej. W latach 20. XX wieku kolejnym „skandalem” ks. Ziei było pochowanie samobójczyni na katolickim cmentarzu, za co stanął przed sądem biskupim. Z kolei w 1926 r. charyzmatyczny duchowny, ignorując istnienie granic państwowych, wyruszył na pielgrzymkę do Rzymu. Dwadzieścia lat później otrzymał naganę od biskupa za włączenie kobiety do swojej rady parafialnej.
– Zieja często stawiał na szali swoje życie, wolność, nierzadko ryzykował wszystkim, w imię wyznawanych wartości moralnych, etycznych i religijnych. Jego idealistyczne, najprostsze i bezpośrednie pojmowanie dobra, miłości, wyrozumiałości dla ludzkich wad oraz niezwykły kręgosłup moralny powodowały, że często szedł pod prąd nie tylko bieżącej sytuacji politycznej, ale i kościelnych reguł. Bezkompromisowy, wierny swoim zasadom wyszedł bez szwanku z niezliczonych zagrożeń, nigdy nie wyrzekając się swoich przekonań – czytamy.