"Solidarność" oraz Niezależne Zrzeszenie Studentów były środowiskami, których łączyło przede wszystkim jedno - antykomunizm – mówił na antenie TV Republika Paweł Piskorski. Z kolei dr Jarosław Guzy ocenił, że morale niektórych członków "S" osłabły głównie przez władzę i pieniądze.
Dziś przypada 35. rocznica rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W przyjętej w minionym tygodniu przez Sejm uchwale posłowie przypomnieli, że NZS było pierwszą oficjalną organizacją studencką walczącą z władzami PRL. CZYTAJ WIĘCEJ
– Oczywiście, komunizm przegrał, tylko powstaje pytanie, czy my wygraliśmy? Postawa prezentowana przez NZS, przegrała z rzeczywistością, która powstała po Okrągłym Stole i wyborach 1989 r. – oświadczył w "Wolnych Głosach" dr Jarosław Guzy. Gość TV Republika zaznaczył, że "część elit solidarnościowych postanowiła dogadać się z komunistami i przez jakiś czas rządzić z nimi w jakimś układzie". – Tak naprawdę moralny kręgosłup "Solidarności" rozpuszczał się pod wpływem dwóch czynników: władzy i pieniędzy – dodał.
Z kolei w ocenie Pawła Piskorskiego, "powinniśmy się starać o chłodną ocenę tamtych czasów". – Jedna sprawa to jest NSZ, który, co podkreślam, z rozmów okrągłostołowych został wykluczony. Po upadku komunizmu mieliśmy być może inne pomysły na Polskę, ale ważne jest to, żeby dzisiejszej miary nie przykładać do lat 90. – podkreślił były europoseł.
CZYTAJ TAKŻE:
Wojciech Szewko: Gra teczkami jest konsekwencją niedokończonej lustracji